Opowiem Wam Historię. p. Tkaczyk twierdzi, że trzeba opowiadać historie, ja lubię opowiadać historie czy z p. Tkaczykiem czy bez wiec opowiadam o takim jednym dniu z życia architekta:
9:00 Mój budzik faz snu obudził mnie tak fantastycznie, że nie włączyłam ani jednej drzemki i bez zwykłego poczucia winy że dosypiam wytoczyłam się z łóżka by zacząć kolejny wspaniały dzień z architekturą – miłością mojego życia. (Tak tak – podobno powtórzone 1000x sprawdza się toteż urealniam)
– Pogoda piękna, dwa paski w latte wyszły eleganckie, nikt nie dzwonił o 7:00, poniedziałek musi być udany – myślałam z uśmiechem.
11:00 Zadzwonił telefon.
– Inwestor – Dzień dobry [trele-morele]. Czy ma Pani dziś dobry humor? [……] I pod tym okapem będzie stał i oglądał gołębie z gołębnika kiedy pada deszcz […]. Miałam. Miałam dobry humor. Projekt który robiłam przez pół 2013 roku prawie charytatywnie teraz okazuje się, że może nie „zarobi na siebie” nawet samą „dumą” z okładkowej realizacji bo… Ziutek z budowy wie lepiej, wykonawca od dachu wie lepiej, znajomy Inwestora wie lepiej a Inwestor… Inwestorowi powiedziałam:
[…] że umywam ręce, że to jest mi już obojętne bo widzę, że nie mam siły przebicia pośród jego Ziutków i widzę, że nie mogę walczyć przeciwko nim wszystkim ja jedna i że nie mam już siły więc zostawiam to tak jak jest i niech robią sobie co chcą…
12:00 Odebrałam pieniążki za projekt. Tutaj chciałam powiedzieć Wam jak bardzo nie można brać małych tematów. Należy zostawić je tym wszystkim co mają jakieś tam uprawnienia do projektowania w ograniczonym zakresie i tak nie mogą projektować niczego fajnego więc – niech zajmą się właśnie tymi tematami. – Pierwszy i ostatni raz – pomyślałam ale byłam znów zadowolona.
14:00 Odbieram projekt instalacji gazowej od branżysty. Wszystko fajno, gadka szmatka – narzekamy sobie wspaniale – jak prawdziwi Polacy, na niczym suchej nitki nie zostawiamy i w pewnej chwili Pan M. mówi coś takiego:
Wiesz Agnieszka, czytam Twoją Panią Dyrektor czasami i fajne rzeczy tam piszesz, ale ja Ci coś powiem. Nie żebym Ci życzył źle czy coś ale powiem Ci tak jak mówi arch. F. że w pewnym momencie to już nic nie liczy się tylko funkcja jakaś w środku i żeby było wszystko zgodne i czy dostaniesz pieniądze. Bo to co Ty robisz to jest taka DonKichot’eria taka walka z wiatrakami, wiesz? (M. wiem że to przeczytasz i pozdrawiam ciepło;).
No i co ja na to? – Eeee, yyyy, no tak, no wiesz, chce się starać, może coś jednak […].
Nie wiem czy większym ciosem był telefon z rańca o tym, że Inwestor ma mój wycyckany projekt w głębokim poważaniu i potrzebował go chyba tylko po to „by był papier” czy to, że mój znajomy powiedział, że moja Pani Dyrektor absolutnie nic i niczego nie zmieni….
16:00 Kawa w terenie w Lesku w Słodkim Domku. Klikam sobie test na Fejsbuku który podesłała mi przyjaciółka. Zabawa ma pokazać Ci z jakiej tak na prawdę epoki jesteś. Jej wyszło, że jest „Imperial China”. Klikam lisa, potem #Amazing, potem Penelope Cruz i wychodzi mi: Ancient Egypt i tekścik do tego: „You’re cooler than Cleopatra and terrific as Tutankhamun. You’re a dreamer who thinks big and acts bigger. After all, a life of luxury is grand, but people remember you in the afterlife by the size of your pyramid!” co mniej więcej brzmiałoby:
Jesteś wspanialsza niż Kleopatra i niezwykła jak Tutenhamon. Marzycielka, która myśli o wielkich rzeczach i podejmuje jeszcze większe wyzwania. Mimo tego, że życie w luksusie jest czymś wielkim, ludzie poznają Cię w przyszłym życiu po wielkości Twojej piramidy!
Uwielbiam cieszyć się z detali życia toteż przyjąwszy to za dobrą wróżbę uśmiechnęłam się do siebie, pomyślałam że Pani Dyrektor od dziś będę nazywać swoją piramidką i powoli, dalej robić będę swoje. Wychodząc ze Słodkiego Domku na parkingu spotkałam trzy czarne luksusowe SUVy co podkreśliło odczyt mojej dobrej wróżby. Pojechałam dalej.
18:00 Dzwoni telefon. Okazuje się, że „urzędniczka” która miała zadzwonić w sprawie projektu złożonego do Starostwa w Rzeszowie to nie żadna urzędniczka tylko moja koleżanka, pani architekt na którą mój Inwestor za moimi plecami, bez konsultacji i uzgodnień ze mną zamienił mnie. Koleżanka potrzebuje czegoś. Jaki ten świat jest zabawny – prawda?? Koleżanka dowiedziała się przypadkiem – dzwoniąc do mnie – bo przypadki chodzą po ludziach a takie sprawy lubią się wysypywać w najmniej oczekiwanym momencie – na przykład wtedy kiedy komuś czegoś potrzeba. Jeszcze podobno Inwestor ów kazał mnie pozdrowić…
I znowu smuta – lwia zmarszczka rośnie mi od tych zgrzytów na czole …
21:00 Fanpejdż Pani Dyrektor. Patrzę a tam wiadomość od BLOG.AWX2. Włażę na ich stronkę bo miało być coś o mnie – taką otrzymałam wiadomość… Co na koniec dnia zaskoczy mnie? Dobije czy uskrzydli? Otóż koleżanka arch. Agnieszka W. która prowadzi jeszcze jednego w polskiej blogosferze bloga o architekturze napisała w ramach Share-Week 2014 o mnie bardzo bardzo bardzo miłe słowa ;]
Don Kichot Czasem nie myślcie, że mam tak codziennie. Właściwie ten dzień był szczególny pod względem wahania. Dosłownie jak roller-coster. Kiedy pisałam o tym jak zaczynała się historia Pani Dyrektor mówiłam, że wychodziłam od postów młodego architekta frustraty który pełen nadziei i ideałów zderza się z codziennością. Dziś mogę powiedzieć, że przyzwyczaiłam się do tego „jak jest” w polskiej architekturze, jaką świadomość mają polscy Inwestorzy ale to nie znaczy, że się poddaję i że planuję się poddać. Faktycznie – M. masz rację – Idea Pani Dyrektor jest górnolotna. Dzięki niej czuję że mam misję ale cóż miałabym bez tego uczucia i bez moich marzeń? Z pewnością nie Panią Dyrektor co dla mnie równa się – ciekawe tematy, rozwiązywanie problemów, poznawanie świadomych i otwartych Inwestorów i satysfakcja.
Wiecie co jest najlepsze? Panią Dyrektor czyta dziennie od 1000-2000 osób! (tydzień temu zrobiłam magiczne 2000 i była to sobota) a to wszystko dzięki pasji i architekturze. Którego architekta w Polsce czyta 2000 osób dziennie?? Żadnego. I to mnie krzepi bo to znaczy, że JEST W WAS NADZIEJA na ŚWIADOMOŚĆ ARCHITEKTURY i PIĘKNA OTOCZENIA! (Agnieszko W. nie wiem jakie Ty masz staty – nie pytałam wiec wybacz jeśli się mylę).
A wiecie co jest jeszcze lepsze ;] Ponarzekać też trzeba umieć – tak by nie było niesmaku tylko swego rodzaju „polskie spełnienie” ;]
PD Architekt pozdrawia i słucha sobie soundtracku do Assassin’s Creed IV – bardzo dobra muzyczka do projektowania ;] Gra też fajna – tyle przygód… aż żal że dziś skończyłam ostatnią sekwencję ;[;[