Puste tereny miejskie pod budowę większych założeń, czyli takie dostępne i bezproblemowe skończyły się już dawno temu. Nie wrócą też już czasy galopującej na oślep deweloperki bo strony postepowań mają coraz większą świadomość swoich praw. Co gorsze dla developera, możliwość włączenia się w procedurę uzyskały nie tylko strony postępowania. Na rynku mamy stowarzyszenia i fundacje które skarżą zawodowo inwestycje z różnych powodów spełniając swoje cele statutowe. W obliczu takich zmian, rewitalizacja jako proces o wiele trudniejszy od budowania od nowa staje się scenariuszem bardzo prawdopodobnym i często wysoce pożądanym. Jako społeczeństwo dorośliśmy już w pełni do tematu rewitalizacji. Konieczność ich wykonywania jest coraz częściej wyrażana w zmianach aktów prawnych takich jak Studium Uwarunkowań czy Zmiana Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego bądź jego stworzenie. Najbardziej spektakularne przykłady rewitalizacji zaczynają się od zmian w miejscowym prawie. Tereny, których przeznaczenie "aż prosi się o zmianę" są obecnie na celowniku władz Gmin i Miast. Zdają sobie one sprawę z tego jak ważne jest ożywienie dawnych zaniedbanych części miast i czy gmin. Co więcej, obszarów zapomnianych czy zaniedbanych zaczynam się wstydzić. Kontrastują one mocno z nowoczesnymi inwestycjami i coraz lepiej przygotowaną infrastrukturą techniczną - drogami, placami, ściekami rowerowymi i zadbaną zielenią. Brzydko w mieście już po prostu nie wypada. Projektowanie dla inwestorów prywatnych, jest inne niż to dla Inwestorów publicznych. Rzadko spotykanym jeszcze połączeniem jest PPP czyli Partnerstwo Publiczno-Prywatne. To ostatnie jest traktowane przez Polaków z dużą dozą nieufności. Niesłusznie. Na przykładzie inwestycji w modelu PPP w Polańczyku powstało niewielkie przedsięwzięcie zlokalizowane nad wodą i na wodzie - w sercu Bieszczad, na zbiorniku Solina. Obszar, pozostawiony od wielu lat bez pomysłu i zabudowy, zlokalizowany w kluczowym dla miasta miejscu zostaje oczyszczony a na jego terenie powstaje zagospodarowanie łączące nabrzeże zalewu Solińskiego. Wzdłuż miejskiego deptaka pojawiają się niewielkie ale nowoczesne budynki obsługi Mariny a na wodzie - pomosty z wbudowanymi pływającym basenami i przestrzenią do letnich imprez. Niewielka skala przedsięwzięcia zaś rezultat i potencjał otwarty dla dalszych inwestycji na i wokół terenu - ogromny. Dzięki ciekawej architekturze, budynki stają się lokalną atrakcją turystyczną. Na świecie wiele jest przykładów niewielkich miejscowości, które cały dzisiejszy splendor zawdzięczają ciekawej architekturze w całkowicie zaskakującym miejscu. Najlepszym tego przykładem jest hiszpańskie Bilbao i znajdujące się w nim Muzeum Gugenheima. Budynek powstaje i nagle cały świat dowiaduje się o przemysłowym portowym mieście. Duży i mały przykład rewitalizacji, rezultat identyczny. Udrożnienie zaniedbanych terenów w Polańczyku sprawia, że dawniej pominięte miejsce staje się sercem turystycznych wypraw, przebywania ludzi, gromadzenia się wycieczek i coraz większych zachwytów, że "da się" ?! O rewitalizacji należy myśleć szczególnie pod kątem zwracania utraconej przestrzeni mieszkańcom, ożywiania jej i pobudzania do życia. W pojęciu "rewitalizacja" zamknie się zarówno renowacja i modernizację budynków jak i poprawa infrastruktury i przestrzeni publicznej, która zwiększy atrakcyjność i użytkowość całego obszaru. Na szczęście, coraz częściej mamy do czynienia z inwestycjami, które nie są nastawione na czysty zysk w znaczeniu negatywnym tego słowa. Modna staje się empatia i zrozumienie potrzeb mieszkańców, czy użytkowników nowo projektowanych przestrzeni. Ciekawym przykładem jest sytuowanie nowej zabudowy jako uzupełnienie starej w miejscu pominiętym bądź częściowo zdegradowanym. Dobrze zaznaczyć, że miasta nie tworzą same budynki i ulice. To przede wszystkim ludzie, którzy go użytkują. Miejsca omijane czy pomijane mogą zostać przywrócone miastu za pomocą interwencji polegającej na uzupełnieniu wątpliwie estetycznej przestrzeni nową, jakościową architekturą. Na przykładzie inwestycji usługowej typu plomba w bezpośrednim sąsiedztwie PKP pokazać można zmianę w trzech wymiarach tkanki miejskiej. Projektowany budynek usuwa tymczasowe obiekty, które jak każde prowizoryczne rozwiązanie, okazują się tkwić w miejscu przez kilkadziesiąt lat. Teren, mimo że niemal w całości zabudowany, łączy ze sobą działki miejskie i teren PKP, który szczęśliwie dla tego obiektu graniczy również z terenami dawnego PKS. Ten, podlega obecnie gruntownej przebudowie, która była od lat w planach miasta i jest obecnie procedowana. Zbieg okoliczności albo idealna kontynuacja. Budynek, otwiera się w parterze na ulicę, która mimo iż położona w ścisłym Centrum Rzeszowa, jest niemal całkiem pomijana z uwag na pobliską lokalizację zaplecza galerii handlowej oraz sąsiedztwa rozległych terenów PKP. Ciekawostką tematu, jest fakt iż Inwestorem jest developer z USA, który podejmując decyzję o zakupie działki kierował się całkowicie innymi przesłankami niż developer Polski. Dla naszych zamorskich kolegów styczność z terenami PKP jest niepodważalnym atutem lokalizacji Inwestycji i jeśli tylko taka występuje, wszelkie dalsze niedogodności stają się nieistotne. Wielkie możliwości dla miasta daje rewitalizacja terenów poprzemysłowych, których stara lokalizacja, niegdyś idealna, dziś całkowicie niepraktyczna i dlatego opuszczona, rozdziera strukturę miasta obecnie. Jeśli developer podejmuje się działania w takiego typu terenie samodzielnie, może być to niezwykle skomplikowane proceduralnie. Jeśli natomiast władze Miasta zdają sobie sprawę z tego, że tkance należy się włączenie do żywych miejskich struktur, podejmują one działania planistyczne mające na celu zmianę przeznaczenia takiego terenu. Takim sposobem, teren zapomniany i pominięty staje się atrakcyjny dla developera a jednocześnie praca nad częścią administracyjną i projektową nie jest tak bardzo ryzykowna. Przykładem obszaru pobudzanego do życia przez działania Planistyczne jest poprzemysłowy / po magazynowy obszar miasta Rzeszowa, który w zmienianym obecnie Studium jest przeznaczony pod zabudowę wysokościową. Działki położone w centrum miasta, pokryte 40sto letnimi halami przemysłowymi i składami staną się rajem dla developerów chcących osiągnąć satysfakcjonujące współczynniki przy jednoczesnym odzyskaniu ogromnego martwego obszaru dla miasta. Potencjał, który dają developerowi udrożnione działki jest ogromny. Nowe, przywrócone miastu tereny przeważnie stają się najmodniejszymi częściami Miast. Niedawno mieliśmy z tym do czynienia na starym krakowskim Podgórzu. Dziś czeka to nas w Rzeszowie, jutro prawdopodobnie w Przemyślu i Lublinie oraz wszystkich położonych przy wschodniej granicy miastach. Dla developera niezwykle istotnym jest minimalizowanie ryzyka. Z punktu widzenia architekta najmniej przewidywalnym ryzkiem jest to, w którym w jednym procesie uczestniczy wiele osób trzecich. Czy jest to strona typu sąsiad, czy Miasto, jej ruchy będą nieprzewidywalne. Partnerstwo z Miastem, nawet w postaci odblokowania terenów zapisami prawa miejscowego czyi Planami i Studiami jest idealnym rozwiązaniem dającym możliwość na przeprowadzenie rewitalizacji każdego obszaru z wielkim sukcesem.