Miła niespodzianka podczas reklamacji lampy
Zareklamowałam przedmiot i bez zwłoki, pytań i dyskusji otrzymałam całkiem nową lampę. Jak to się stało?! Zmierzam się z rodzimym narzekaniem :D
Nie jesteśmy przyzwyczajeni do łatwego przyjmowania reklamacji, prawda?(W stanach zwrócić możesz każdą, nawet używaną rzecz, bez żadnych problemów). Zdarzają się jednak wyjątki!
Przed świętami kupiłam nową lampę do kuchni. Lampa z kloszem szklanym przezroczystym, sferyczna, ze srebrnym pasem naokoło – jednym słowem – pasowała do mojej kuchni ;] Montaż banalny – trwał 3 minuty, lampa pięknie zaświeciła przez szklany klosz wielką kulistą energooszczędną żarówką ;] Odnowiłam kuchnię – pomyślałam – efekt był dokładnie taki, jaki zamierzyłam ;]
Lampą cieszyłam się około 2 tygodni. W święta siedziałam w salonie – w kuchni pusto i ciemno. Nagle – słyszę szklany huk – dosłownie jakby ktoś włamał się do domu. Przybiegam do kuchni a tam podłoga, cała udekorowana kawałkami szkła z klosza. Żarówka z uchwytem jakby nigdy nic, dalej zawieszona i zamocowana… Impet, z jakim spadła lampa był tak duży, że wgniótł mosiężną listwę łączącą podłogę z płytkami i stłukł płytkę… Dobrze, że nikogo ni było ani nad lampą ani nawet w samej kuchni…
Myślę sobie.. „Jakbym tak była w Ameryce to miałabym sprawę za milion …”
Posprzątawszy stwierdziłam, „Nie jestem w Ameryce, szkoda producenta, zareklamuję lampę – może komuś również się to przytrafiło? Z pewnością trzeba to zgłosić”.
Pojechałam do sklepu w którym ją zakupiłam z fakturą potwierdzającą zakup i mówię „Wiem, że to wygląda dla mnie kiepsko – przecież możecie powiedzieć, że sama stłukłam sobie klosz …”
Pani przyjęła reklamację, napisała do producenta i kazała czekać.
Po kilku dniach zadzwonił telefon, że nowy klosz jest do odbioru w sklepie.. Osłupiałam. Tak – przyzwyczajona do zupełnie innych praktyk podniosłam brwi ze zdziwienia i po klosz pojechałam. Wzięłam ze sobą również obsadkę do żarówki i mocowanie – może tam był błąd?
Dostałam nie tylko nowy klosz ale i mocowanie, kable i obsadkę.
Piszę to by pochwalić producenta. Z pewnością to dla niego wymiana lampy to marginalny koszt produkcji, ale dla mnie to wyraz dużego szacunku dla klienta! Aż serce rośnie. Nie było śledztwa którego wynik miałby wskazywać na moja winę, nie było kombinacji „co tu zrobić by jej nie dać” i poniżających kwestii typu „jak ona chce nasz wykorzystać i wystrychnąć na dudka by na nas zarobić” …
Serce rośnie! Sława i chwała dla producenta za profesjonalną reakcję, prośba by przeanalizował w swoim laboratorium (na produkcji) co mogło się stać, że lampa wisząc, nie świecąc, będąc poprawnie zamocowaną jednak spadła.
PD Architekt pozdrawia i życzy wszystkim gładkich reklamacji. W końcu to my – konsumenci – jesteśmy dla producentów najważniejsi!
Może by tak pochwalić producenta prezentując jego nazwę?
a sadząc po popularnosci bloga, lampa stanie się rozchwytywanym elementem wyposażenia wnętrz ;)
Wyrzuciłam pudełko :P Ale może kiedy wrócę tam – znajdę tę samą i pochwalę ;]