Planowanie przestrzeni, projektowanie jej porządkuje tę przestrzeń, pozwala przewidzieć, jak ta przestrzeń będzie wyglądać, może przyczynić się do faktu, że przestrzeń ta będzie spójna, jednolita, i nie będzie chaotyczna.
Tak, tak jest w teorii.
Rzeczywistość… Jak to wygląda w praktyce? Ci z Was, którzy proces inwestycyjny rozpoczęli mają przedsmak rzeczywistości planowania przestrzeni w Polsce. Zderzenie się z tysiącem, często sprzecznych, niejednoznacznych, wielorako interpretowanych zapisów pozwala na naginanie odgórnie przyjętych zasad i ustaleń. I nie jest to wina urzędników, a raczej zapisów czy ustaw, a czasem i fantazji osobistych, podług których muszą pracować.W Polsce tylko niewielka część terenów objęta jest Miejscowym Planem Zagospodarowania Przestrzennego czyli MPZP. Niejednokrotnie i Plan niczego nie zmienia. W wypadku gdy dana działka planem objęta nie jest, należy wystąpić o WZ czyli warunki zabudowy dla danej działki. A u nas w Polsce warunki zabudowy ustala się nie tylko w kontekście lokalizacji, ale również w związku z istniejącą zabudową, która w okolicy działki jest. Co za tym idzie? Otóż to, że najczęściej warunki zabudowy wydaje się, nawiązując do zabudowy, która większej wartości nie ma, i której powielać nie warto i nie powinno się.
To takie zamknięte błędne koło. Bo nawet jeżeli Inwestor chce wybudować dom niestandardowy, nietypowy to właśnie te odgórnie przyjęte zasady mu to skutecznie uniemożliwiają. I pomyśleć, że wcale nie musiałoby tak być.
Jak wygląda więc budowanie Developera Idealnego?? (8-domów to temat około-developerski, który przy okazji tego tematu mógłbyś zgłębić)
Planowanie przestrzeni developera – level high ;]
Dzisiaj chciałam Wam pokazać założenie na wielką skalę, czyli przygotowanie terenu pod przyszłe inwestycje. Przygotowanie terenu pod budowę osiedla domów jednorodzinnych w bardzo znanym mieście Ameryki Północnej.
[Art. nie ocenia wpływu na środowisko i nie podejmuje aspektu zaprzestania chwilowego inwestowania z uwagi na rynkową bessę] Las Vegas czyli miasto położone w Stanie Nevada w USA. Można by powiedzieć, że teren ten jest mało sprzyjający i mało atrakcyjny, przede wszystkim ze względu na panujący tam pustynny klimat i roślinność, której jak na lekarstwo. Mimo to, to właśnie w tym miejscu ma powstać jedno z najbardziej ekskluzywnych osiedli domów jednorodzinnych w USA. Tak właśnie. A za tym wszystkim stoi amerykańska firma deweloperska Ascaya.Co mnie zachwyca??
PRZYGOTOWANIE INWESTYCJI! Przypomnijcie sobie, jak wielu Polskich developerów zostawia Wam szutrowe drogi z błotem po pas na lata po wykupieniu całości osiedla? Właśnie – dlatego Ascaya zachwyca tak bardzo ;]
Plusy/minusy Jakie są plusy i minusy takie założenia, założenia na tak ogromną skalę? U nas, nawet jeżeli znalazłby się chętny z potrzebnym zasobem finansowym do zrealizowania takiego projektu, już na starcie zostałby skreślony za zbytnią ingerencję w krajobraz. I tyle. Czy to dobrze? Wyobraźmy sobie, że to osiedle tak czy siak, po prostu wolniej ale do przodu i tak rozwinie się w tę stronę, dom po domu wzgórze zostanie zasiedlone. Tylko bez organizacji, bez pomysłu, bez porządku. Jak wtedy wyglądałoby to osiedle? Na pewno nie tak efektownie jak teraz.Z drugiej strony jeżeli każdy chciałby realizować takiego molocha, to co zostałoby z istniejącego, naturalnego krajobrazu, który nas otacza? Gdzie istnieje granica pomiędzy tym co wolno, co należy zrobić, a czego należy unikać?
Mapa zrzuty ekranu z Google Maps – zobaczcie jak wygląda to założenie i na jaką skalę jest prowadzone. Dodatkowo zdjęcie makiety ponieważ nic nie jest tak czytelne jak przestrzenny model 3D, również model terenu. Dzięki temu mamy jeszcze pełniejszy obraz tego, jak ogromny jest ten projekt, i jak konsekwentnie został poprowadzony. Tylko konsekwencja działań mogła przyczynić się do powstania tak niezwykłego projektu. DylematI jeszcze kilka zdjęć założenia. Z jednej strony jego ogrom przeraża i napełnia niepokojem odnośnie deweloperów, którzy bezwzględnie wykorzystaliby każdy kawałek atrakcyjnej lokalizacji nie patrząc na szkody, z drugiej strony zachwyca uporządkowanie i konsekwencja, wprowadzenie ładu i próba rozwiązania problemu planowania przestrzeni. Co o tym myślicie? Jakie jest Wasze zdanie?Ascaya – planowanie przestrzeni w amerykańskim stylu
Na koniec jeszcze króciutki filmik o tym, jak to niesamowite założenie wygląda.
PD Pozdrawia z biura w Rzeszowie późną nocną porą i dodaje krótkie info dla obrońców urbanizowania przestrzeni (miłośników natury) – jestem zdania, iż lepiej w sposób zorganizowany budować przestrzeń w dużej skali niż pozostawiać temat w rękach pojedynczych ludzi (chaosu). Nie uważam, że Ascaya jest przedstawieniem gospodarki rabunkowej. W skali bałaganu przestrzennego świata, a w Europie choćby Polski – to dobre rozwiązanie i przydałoby się brać zeń przykład.
AKTUALIZACJA ;]
Trend wyraźnie przekroczył już ocean. Lecąc niedawno nad Hiszpania odkryłam podobne założenie – zobaczcie i mocno zainspirujcie się!
Niesamowicie ciekawa sprawa.
Spotkałem niedawno człowieka z USA, który ma dom pod Portland.
Już przy zakupie ziemi powiedziano mu, że sorry, ale straż pożarna tam nie obsługuje.
U nas – nie do pomyślenia. Jak to? Płacę podatki to i należy się. “Należy się” też droga dojazdowa od gminy, szkoła podstawowa, komunikacja miejska, kanalizacja, i nawet .. odszkodowanie za powódź (bo
ktoś przecież wydał decyzję). Wtedy powstają kolejne problemy jak … problem “rozprzestrzeniających się” miast, bo przy takiej liście wymagań … tak, to problem :-)
Żenujące jest też, że jeśli developer czegoś nie zbuduje, to ludzie nie są w stanie nic wspólnie zbudować. Nawet prowizorycznej drogi z płyt (którą developer właśnie zwinął). Potrafią natomiast pisać kolejne petycje do gminy z żądaniami.
Brak ducha wspólnotyzmu – to jest problem naszych osiedli. Ludzi nic nie łączy, poza .. wspólnym płotem. A planowanie jeszcze dolewa oliwy do ognia – próbuje zastąpić wspólnotyzm w każdym najmniejszym aspekcie (stąd tysiące przepisów, wykładni etc). Urząd stał się lepszym partnerem do rozmów niż sąsiad :-(
Pod tym względem USA podoba mi się bardziej niż Europa – tam gmina nic nie robi dla mieszkańców.
Albo developer albo sami sobie zróbcie!
I tak istnieją osiedla jak Ascaya ( gdzie jest wszystko), i “osiedla” Amiszy,
(gdzie nie ma nic, łącznie z prądem). Żaden odgórny plan nie powinien
wyręczać ludzi w odpowiedzeniu sobie na pytanie ‘co jest ważne dla mnie w życiu –
czy chcę wpasować się w krajobraz czy zrównać wszystko z ziemią? Czy chcę drogi osiedlowej pod sam dom, czy bezpiecznej okolicy dla dzieci wolnej od samochodów? Czy chcę sąsiada tuż za oknem czy minimum 100 metrów dalej?! etc itd.’
Marzę o dniu, kiedy ludzie staną się współtwórcami planu a nie tylko jego odbiorcami.
Pozdrawiam Panią Dyrektor po dłuższej przerwie!
I dziękuję za miłe słowo :-)
amerykanie bazują jednak na komunikacji samochodowej.
Indywidualnej samochodowej. zatem myslę, że czy do sklepu bedzie 5 minut piechotą czy 5 minut samochodem to obojętnie z ich punktu widzenia, a to jednak pozwala mieć nie 700m a np i 7 km miedzy domem a sklepem. W polsce/europie sie inaczej projektuje…. pod nasz styl zycia.
to nie znaczy ze tak jak robią to w USA jest zle…. to projektowanie w oparciu o ich oczekiwania.
W USA po suburbiach ( w dzielnicach domków) jeżeli ktoś spaceruje dookoła domów dalej niż 500m od swojego to albo to są czarni.. albo patrzy się na nich jak na złodziei… zatem spaceruje mało kto… ale to doświadczenia ze wschodniego wybrzeża…
To jest wielkie.
Mają rozmach pytanie tylko czy te tereny będą miały odpowiedni dostęp do usług (powiedzmy ok 5min pieszo ) + szybka komunikacje do centrum miasta + szkoły (?) + miejsce zbiorcze swego rodzaju węzeł społeczny – niestety to Ameryka przestrzeń dla mnie nieznana.
Pozdrawiam.