Święto Paniagi w Rzeszowie i o Designie czy DIY czy Zrób to sam na festynie.
W Rzeszowie jest dziś jakiś festyn „Święto Paniagi”. Nie wiem właściwie co to jest więc zapytawszy wujka Google dowiedziałam się, że to „impreza kulturalna” a Paniaga to nic innego jak ul. 3go Maja zwana Paniagą potocznie.
Dlaczego zaczynam od tego? Bo przechodząc dziś 3x ul. 3go Maja zauważyłam, że nasze rodzime odpustowe kramy ustąpiły miejsca całkiem „kulturalnym” stoiskom. Oczywiście muszę założyć, że widzieliście inne Jarmarki niż te, które przyjeżdżają pod kościoły – to nie o nie chodzi! Jeśli znacie Jarmark Świąteczny w Krakowie to wiecie, że i tam wśród kiczu można znaleźć wiele wspaniałego rękodzieła. Koszty wystawienia stanowiska sprzedażowego na Rynku w Krakowie są z pewnością bardzo drogie.
W Rzeszowie – pewnie koszty są mniejsze toteż i tu znalazłam 2 stosika, które zwróciły szczególnie mogą uwagę i postanowiłam pokazać je Wam na blogu.
Znalazłam trzy stoiska z ręcznie robionymi zabawkami i jedno z ceramiką która spodobała mi się bardziej niż zwykle podoba mi się ręcznie wykonywana ceramika.
Piszę Wam dziś o tym dlatego, że podoba mi się, że coraz Większą uwagę zwracacie na pracę rak ludzkich i to bardzo mi się podoba. Przy jednym stoisku kupiłam sobie ręcznie robioną opaskę do włosów z kropki, przy innym podkładki pod kubeczki – wycięte ręcznie i z ręcznym wyhaftowanym napisem. Wszystko to przeurocze. Zauważyłam również coś ciekawego – przy tych stoiskach byli sami „fajni” ludzie. Tacy wrażliwi, tacy zainteresowani, tacy dla których cena 50 zł za ręcznie robioną zabawkę to nie było „niewiadomoco” tylko dobra cena za żmudną pracę rękodzielnika – artysty.
Na początek,Pani u której zakupiłam podkładki pod Herbatki z oryginalnymi napisami zobaczyłam również: [ koteczki, laleczki, zakładki do książek i inne ręcznie robione śliczności możesz kupić i obejrzeć na stronie Anety Pfajfer ]. Ta Pani zasługuje na dodatkowe słowo uznania za to, że kupioną rzecz ślicznie zapakowała a jej stoisko było „zaprojektowane” w detalu: Plecy pudełek wyłożone były kolorową stosowną do klimatu zabawek tapetką, każda zabawka miała swoją ręcznie wyszytą metkę z jedyną w swoim rodzaju nazwą, do niektórych zabawek dostawione były specjalne pudełeczka czy walizeczki. Mam nadzieję, że nie tylko ja doceniam takie historie.. !
W drodze powrotnej do biura spotkałam kolejne stanowisko ręcznie robionych zabawek i innych gadżetów. Szkoda, że nie mogłam poświęcić paniom więcej czasu. Nie wiedziałam wtedy, że zrobię z tego materiał i zawsze jak bywa w takich sytuacjach – trzeba było słuchać intuicji i brać od tych miłych zdolnych Pań wizytówki…
Sympatyczne, ręcznie szyte maskotki wykonywane ręcznie przez Karolinę Kuźniar właścicielkę sklepu Widzimisie: (U Pani kupiłam opaskę do włosów z kokardką w kropki – słód miód i orzeszki)
I ceramika. Ceramiki na festynach jest już sporo, ta spodobała mi się szczególnie:
Inna sprawa – stoisko z odpustowymi chińskimi plastikami, choć w statystyce 80% było rękodzielniczych i 20% chińskich NADAL PRZYCIĄGAŁO mnóstwo osób! Nadal lepiej kupić plastikowy szajs za 10 zł niż ręcznie robioną zabawkę za 50 – prawda… To jest bardzo przykre. Jak dzieci mają nauczyć się co to wartościowa rzecz, co to docenianie pracy innych ludzi, co to design i oryginalne przedmioty kiedy kupuje się im barachło za piątaka? I nie przyjmę tłumaczenia, że „łałała nie mam kasy” bo jedno barachło do drugiego i będzie te 50 zł – tak jest ze wszystkimi rzeczami.
Nie miałam czasu na wzięcie danych do wszystkich autorek/autorów dlatego mam dane osób u których coś kupiłam ;] Odwiedzajcie ich – warto!
PD Architekt pozdrawia Was z zimnego Rzeszowa i raz jeszcze poleca RĘKODZIEŁO!