Polska „Ziemliwość” – o Ojcowiźnie, Grodzeniu się, Walce o Miedzę i „Własnościowości”
Parodia naszej mentalności, czyli- ziemliwość. O ojcowiźnie, grodzeniu się i walce o miedzę na polskiej plaży.
Ziemliwość tego nie ma w słowniku j. polskiego. Postanowiłam tak właśnie nazwać tendencję polaków do przywiązywania się do nieruchomości gruntowych, wolę personalizowania tejże przestrzeni, zagarniania jej chytrze dla siebie i ukrywania się za jej granicą niczym mysz w norze.
Temat nie związany na pierwszy rzut oka z architekturą wcale. Po bliższym przyjrzeniu się mu stwierdzamy, że jednak z budownictwem i stylem życia mocno zbieżny.
Otóż: o co u diabła z tymi parawanami na plaży chodzi?
Dwa lata temu po raz pierwszy wybrałam się nad polskie morze i zobaczyłam te oto sprzęty. Wcześniej bywałam nad różnymi morzami i oceanami, ale takie coś uszło mej uwadze. Jeśli występowało, to tak rzadko, że nie przyszłoby mi do głowy pomyśleć o celowości tegoż dziwactwa.
Polacy od wieków dzielą swoje pola na mniejsze (dla dzieci), od lat wznoszą wielopokoleniowe domy, grodzą się płotami, siatkami, betonami, przekopują miedze w te i z powrotem, sadzą wokół posesji choinki i im podobne gąszcze. Wszystko to po to, by „być na swoim” i oddzielić grubą kreską to co sąsiedzkie, od tego co własne.
Czy ziemliwość jest parodią naszej mentalności?
Wiem, że nad morzem wieje, ale proszę Was – nad oceanem wieje bardziej i nikt parawanów nie stawia i okopów nie uskutecznia. Patrząc na to wszystko stwierdzam, że poziom dumy z siebie na plaży, jest adekwatny do wielkości skonstruowanego parawanu. Im większe włości zagarneliśmy- tym lepiej ;]
Postanawiam dalej szukać odpowiedzi:
- Wstydzimy się swoich tłustych tyłków?
- Boimy się, że ktoś ukradnie nam ręcznik?
- Chronimy swoją rodzinę przed kontaktem z inną rodziną?
- Jesteśmy mizantropami?
- Bronimy naszej „prywatności”?
Zastanawia mnie temat ziemliwości w ujęciu architektonicznym, bo przeszkadza ludziom w podejmowaniu bardziej rozsądnych decyzji inwestycyjnych, zmniejsza ich ruchliwość powodując zawężenie horyzontów, zmniejsza ilość dostępnych możliwości i lekko upośledza.
Pani Dyrektor Architekt na plaży kempingowo-okopowej w Sarbinowie przygląda się i dziwi
P.S.
Pani Dyrektor ostatnimi czasy aż 2 razy dała polskiemu morzu szansę na rehabilitację po zeszłorocznych beznadziejnie zimnych wakacjach w Międzyzdrojach. Powtórka z Międzyzdrojów końcem czerwca była takim samym niewypałem jak rok temu, jednak Sarbinowo i Wisełka późnym sierpniem sens wakacji nad polskim morzem nieśmiało przywróciły.
ZOBACZ TAKŻE
STUBEI- DREWNIANA ARCHITEKTURA DOMÓW I HOTELI TYROLU, ALP AUSTRIACKICH
Polak na zagrodzie równy wojewodzie.
Dodajmy do tego brak szacunku dla przestrzeni wspólnej, którą mozna zdewastować, zaśmiecić, wyprowadzić psa na kupę, bo jest „niczyja”.
Dlatego nie potepiam wspólnot, które grodzą swoje bloki. Póki będą istnieć leniwi właściciele psów, menelstwo i zwykli chuligani, póty będzie to jedyny sposób na mieszkanie w czystej okolicy.
Bardzo chciałam przed swoim domem zrobić przestrzeń otwartą, nieogrodzoną, z ławeczką i donicami na kwiatki. Przez jakiś czas siatka była tylko do bocznej elewacji poprowadzona.
W tym czasie miałam na forncie psie kupy, butelki po małej zytniej i mnóstwo papierków po słodyczach (w pobliżu jest szkoła), a za skrzynką gazową dzieciaki zorganizowały sobie palarnię.
Trzeba było po polsku zrobic ogrodzenie całego frontu i furtkę, by był porządek.
Może trzeba pogrzebać w dziejach. Przez wieki zaborcy i władza nie zdołała pozbawić Polaków jednego – kawałka ziemi. To jest może nieświadome, ale pragnienie bycia na swoim jest bardzo głębokie. Badam to doktorancko. Skądinąd ciekawe wpisy… Krzysztof
to samo zastanawia i mnie. Co gorsza może się zdarzyć, że np. twoje dziecko wrzuci piłkę na taką „posesję” i dostajesz ochrzan, bo przecież pan/pani (panisko)wpatrzone we wzorek na tkaninie nadlatującej piłeczki nie widział)a. (co podchodzi zresztą pod zawężanie sobie horyzontów – tu dosłownie):))
Prawda i smutna prawda.
Pewne jest to, że sprawa parawanów to my w krzywym zwierciadle. Wiem też, że duże zmiany zaczynają się od malutkich i następnym razem nie zabrałabym parawanu, gdyby było to w moim dotychczasowym repertuarze, zamiast tego „otworzyła” się nowe ;]
P.S. Twórczość na Bloggu mika jest świetny ;] – Polecam rysunki – Pani Dyrektor pochwaliła się ww blogiem na swoim Fb i zamierza regularnie go odwiedzać ;]
A może odpowiedź jest bardziej prozaiczna — ustawia się parawany, bo wieje?
W górach też wieje i nie ustawiają parawanów. Obstawiam jednak wstyd i egoizm.