Nazywam się Agnieszka Puchyr.
Jestem Architektem, współwłaścicielem biura projektowego Urban Project.
Studiowałam Architekturę i Urbanistykę na WA PK, w trakcie studiów wyjechałam na semestr do amerykańskiej uczelni stanowej University od Tennessee w Knoxville. Collage of Art & Architecture.
Po studiach skończyłam również Podyplomowe Studium Urbanistyki i Gospodarki Przestrzennej WA PW.
Jestem członkiem zarządu Rzeszowskiego oddziału SARP.
Jestem również autorką bloga o architekturze i wnętrzach (więcej mojej działalności na stronce Media/Prasa)
Dodam również, iż jestem architektem w “pierwszej linii” – tj. nie miałam rodziców czy dziadków architektów, w pokrewieństwie 2 i 3 st. architektów również u mnie brak.
Migracje.Gdy starałam dostać się na architekturę myślałam o niej w kategorii Świętego Graala. Nie ukrywam, że od samego początku pociągała mnie ekskluzywność tego zawodu. Mit architekta pełnego mocy sprawczej kreacji, seksapealu – tego powierzchownego i tego intelektualnego dodawał dreszczyku emocji całemu procesowi “dostawania się”.
Rozpoczęłam i Skończyłam studia 6 razy. Może to zabawne stwierdzenie, ale przez to że śpiewałam w chórze CANTATA, byłam od pierwszego roku na każdym rozpoczęciu i zakończeniu wydziału architektury. Śpiewaliśmy im Gaude Mater i Gaudeamus Igitur dla podwyższenia rangi wydarzenia. Na swoim własnym osobistym, pierwszym i ostatnim Gaude Mater Polonia i jedynym, którego na Politechnice nie zaśpiewałam, płakałam ze wzruszenia. JEST – myślałam. JEST! OTO NADCHODZI!
Po 5tym razie wszystkie przemówienia znałam na pamięć. Dziś pamiętam niewiele, prócz 2 zdań.
Na końcowym przemówieniu opowiedziano taką historię:
Kiedyś pewien mężczyzna powiedział w rozmowie ze mną “czyli Ty skończyłaś architekturę?” na co ja oburzyłam się i powiedziałam “NIE! Ja JESTEM ARCHITEKTEM”
Bardzo mi się spodobało. “Jestem architektem” mówiłam już od 4rtego roku i mówię do dziś. Dzień dobry, nazywam się Agnieszka Puchyr. Jestem architektem.
Na wstępnym przemówieniu zaś, usłyszałam mrożące krew w żyłach zdanie:
“Rozejrzyjcie się wokoło ilu Was jest!” tu następowała chwila ciszy i szmery obracających się w siedzeniach Świeżaków. “Tylko 20% z Was będzie uprawiać ten zawód”. Każdy chyba pomyślał sobie “O nie! Czy to ja?? Czy to ja nie będę architektem???”
Wielka szkoda, że nie powiedziano wtedy DLACZEGO. Jest to bowiem prawda ale .. zawsze jest jakieś ALE ;]
Czym są warsztaty OSSA?
OSSA czyli Ogólnopolskie Spotkanie Studentów Architektury ;] Warsztaty OSSA trwają cały tydzień. Studenci kierunków architektonicznych uczelni z całej Polski łączeni są w mieszane (pod względem uczelnianym ;]) grupy. Do każdej grupy przydzielany jest tutor – doświadczony, praktykujący architekt, który tę grupę prowadzi, pomaga jej i naprowadza, gdy prace stoją zbyt długo w miejscu. Taki patron grupy ;]
Wszyscy studenci biorą udział w zajęciach, wykładach i warsztatach, ale przede wszystkim prowadzą, niekiedy burzliwe, ale za to bardzo budujące rozmowy, wymieniają się spostrzeżeniami i uwagami, dyskutują i wspólnie szukają rozwiązania zadania czy problemu, który został im zlecony wraz z hasłem danej OSSY. Dzięki temu studenci różnych uczelni uczą się jak ze sobą współpracować, jak dyskutować, jak wymieniać się spostrzeżeniami i przede wszystkim, jak w końcowym efekcie przedstawić je szerszemu gronu.
Tegoroczna Gdyńska edycja OSSY odbywała się pod hasłem TRANS-PORT/-FORM i to właśnie według niego miały pracować poszczególne grupy studentów prowadzone przez tutorów z różnych biur projektowych z każdego miejsca w Polsce. Poszczególne teamy analizowały znaczenie tego hasła oraz konfrontowały go z różnymi problemami polskiej architektury i urbanistyki, w końcowym efekcie szukając na nie remedium.
Pani Dyrektor w ramach tegorocznej OSSY w Gdyni opowiedziała młodym Studentom, adeptom architektury o tym, jak wygląda życie architekta chwilkę po studiach i co warto o nim wiedzieć już dziś ;]
- Życie architekta po studiach znacznie odbiega od wyobrażenia o nim.
Czym różni się? Krótko i dość enigmatycznie mówiąc np.:
- budżetem dla danej inwestycji
- kontaktem z gustami inwestora i konfrontacją z naszym gustem
- uwarunkowaniami prawnymi ogólnymi i miejscowymi
Zaraz po studiach najważniejsza dla Was jest POKORA. Bardzo nie lubię tego słowa w jego znaczeniu literackim, ale ten lekki wydźwięk płynący z niego “NIE JESTEM BUTNY. NIE JESTEM ALFĄ i OMEGĄ, NIE ZJADŁEM WSZYSTKICH ROZUMÓW, TYLE JESZCZE PRZEDE MNĄ” to to, co w słowie POKORA dobre, a nawet koniecznie potrzebne. Szczególnie zaraz po studiach.
Kilka słów prawdy o przedmiotach, których nas nauczają:
2. Czemu pobłażałam na studiach niepotrzebnie?
- Materiałoznawstwu – obeznanie w technologiach wznoszenia, zagadnieniach instalacyjnych bardzo mi pomaga
- Ergonomii – daje dobre argumenty na pokazanie inwestorowi sensu własnego pomysłu
- Prawo i proces inwestycyjny – blok z 5 roku, który całkowicie zignorowałam, ale zapamiętałam z niego najważniejsze “projektowanie koncepcyjne” (czyli takie jakiego się uczycie) to od 4-8% procesu inwestycyjnego. Potwierdzam to dziś.
3. Co lubiłam i zaprocentowało z moim późniejszym życiu zawodowym?
- BUDOWNICTWO, budownictwo i raz jeszcze budownictwo – pozwala fantazji utrzymać się na wodzach. Ludzie BUDO-KREATYWNI są na rynku BARDZO POŻĄDANI!
- Psychologia architektury – z terminów jej, zagadnień, teorii korzystam na każdym niemal spotkaniu z moim Inwestorami.
- PRACA – Pracuję od 2 roku studiów. Początkowo było to po kilka godzin, później prawie codziennie. Pracowałam w małej pracowni. To dało mi możliwość wglądu już wtedy we wszystkie punkty procesu inwestycyjnego. Znam również osoby, które kończyły 2 architektury równolegle – krajobraz i urbanistykę oraz pracowały, więc uprzedzam pytanie “czy da się” ;]
4. Jeśli ktoś, kto uważa, że mamy za dużo różnych historii – HAP, HAPOL, HUR, HAW – powiem Wam tylko, że to bardzo ważne przedmioty. Potrzebne są nam do tzw. ogłady ogólnej, albo osobistej Archi-Kultury (kolejność celowa)!
Co po studiach?Jakie są drogi dla architekta? Opowiem Wam teraz własnie to, czego nie wiedziałam będąc na piątym roku studiów. Uczy się nas bowiem, że naturalną drogą architekta po studiach, jest założenie pracowni i projektowanie lub projektowanie w biurze architektonicznym. Myślą tak również inni – nie architekci. Od mojego ojca chrzestnego 10 lat temu usłyszałam. “Ty jesteś w świetnej sytuacji, jako jeden z nielicznych zawodów, tak jak lekarz, wiesz na 90% co będziesz w życiu dalej robić.”Obserwując losy moich znajomych teraz wiem, że to nie jest prawda ;] Oczywiście ta nieprawda jest korzystna.
Jakie są drogi dla architekta w architekturze, z którymi się spotkałam?
Drogi mocno tradycyjne:
- Pierwsza to architektoniczna Alfa i Omega – projektant, kreślarz, prawnik i administrator w jednym – są to osoby prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą i od tego stanowiska często wyjść można do wybrania pozostałych ścieżek albo rozwijając swoją działalność albo łącząc się bądź przechodząc do pracy w inny biurze z dużym zespołem.
- Designer – droga, której pragnie najwięcej z Was – osoba odpowiedzialna za koncepcje projektowe – ich kształt i ich rozwój.
- Kreślarz – to, czego nie do końca się spodziewacie, ale spotyka wielu – osoba rysująca w biurze budowlankę w całości lub części.
- Manager – wersja zarządzania administracją procesu projektowego w większym zespole – osoba wiedząca CO i JAK oraz KIEDY z projektem oraz ta, która zarządza czasem innych projektantów od Designera po osobę biegającą na pocztę.
- Koordynator międzybranżowy – doświadczony architekt odpowiedzialny w biurze za spójność projektu architektury z każdym innym projektem branżowym.
- Projektant – w rozumieniu przepisów – osoba posiadająca uprawnienia do wykonywania zawodu odpowiedzialna cywilnie za cały projekt.
- Rzeczoznawca – wariant doświadczonego architekta, który może skupić się na rozwiązywaniu zagwozdek prawno-administracyjnych na potrzeby np. ekspertyz sądowych.
- Koordynator kosztorysów
Drogi pokrewne:
- Projektant wnętrz
- Projektant przemysłowy (dla modelerów 3d) – modeluje części maszyn etc
- Projektant wzornictwa przemysłowego
- Projektant mebli i designu
- Projektant firmy – np. Castoramy lub YTONGA
Drogi poza architekturą:
- Przedstawiciel Handlowy – dla wielu firm produkujących i dystrybuujących artykuły budowlane posiadanie etatowego architekta to prestiż.
- Sprzedawca – w biurze producenta materiałów budowlanych – lepiej doradzi klientowi poprzez swą wszechstronność.
- Grafik – w każdej postaci – czy firmie poligraficznej czy IT.
- Pracownik budowy – w różnym charakterze – choćby kreślarza detali wykonawczych, często pracownik kontraktowy.
- Pracownik biura nieruchomości – któż jak nie architekt lepiej sprzeda architekturę?
- Marketingowiec – bo na reklamowaniu to znamy się b. dobrze ;]
Kobiety w architekturzeZ pewnym Architektem (baardzo fajnym nawiasem mówiąc), z którym poznałam się na naszych rzeszowskich ArchiCzwartkach miałam sytuację następującą. Obserwowałam ambitne dziewczyny pytające go “Jak to robi, jak to jest, jak odnieść archi-sukces po studiach”. On zobaczywszy ilość kobiet na naszym after party powiedział z uśmiechem na twarzy, ale krótko:
Co Wy tu robicie dziewczyny – to zawód nie dla Was – przecież Wy nie dacie sobie z tym rady, jak Wy to sobie wyobrażacie?
Statystyki do tej pory są przeciwko nam. Tylko 20% z 80% kobiet kończących architekturę pracuje samodzielnie w zawodzie. Na nasze Archi4 – spotkania z gwiazdą przychodzi 80% kobiet – to zaangażowane w architekturę, ambitne kobiety – studentki architektury. Na każdorazowe after – party, na którym zostają architekci praktykujący już wiele lat – 80% to mężczyźni.
Chciałam powiedzieć Wam dziś, co o tym myślę.
Miałam kiedyś na blogu szalonego komentatora. Po 40 bardzo szowinistycznych komentarzach zablokowałam go, ale to o czym pisał tkwi we mnie. Czasem jego słowa obijają mi się po głowie i nie wiem do końca co myśleć na ten temat. Przyznaję szczerze – nie wiem. Posłuchajcie.
Mężczyźni architekci to największy szkodnik architektury do życia rodzinnego.
Będąc dzieckiem bawiłem się w wojnę i autkami, dziewczynki lalkami i w dom. Panowie nigdy nie marzą nie myślą o domu jako rodzina i jako budynek jako poczucie bezpieczeństwa, dziewczynki kobiety przeciwnie. To kobiety powinny projektować domy a zajęły się tym podobno dopiero w PRL, wcześniej przez tysiące lat to była domena panów. Panowie nie mają tak jak kobiety rozwiniętej potrzeby domu bezpiecznego powinni się skupić na projektowaniu np. magazynów, fabryk, marketów tzn. wszystko poza domami do rodzenia i wychowywania dzieci.
Zostawiam to Wam bez komentarza i do przemyślenia. Absolutnie również nie mam tu nic przeciwko młodym Panom architektom (z autorem ww textu nie zgadzam się), gdyż uważam, że w wielu przypadkach są od kobiet bardziej zaawansowani warsztatowo. (Do dzieła więc kobietki – do dzieła ambitne Panie ;] – Nie jak mawiała pewna Scarlet “Pomyślę o tym jutro” – Trzeba działać TU i TERAZ.) Rzadko kto ma ten komfort w przyszłej pracy, że pozwoli się mu nauczyć obsługi nowego programu. Pracodawca chce, by nowo zatrudniony pracownik warsztat pracy miał już doszlifowany. Czas na naukę oprogramowania jest na studiach. Później umiejętności można rozszerzać – każdy nowy program łatwiej “wchodzi”.
Wiecie, architektura uprawiana w ten klasyczny, romantyczny sposób wymaga od projektanta pełnego zrozumienia Inwestora. Moje doświadczenie w biurze, drogie Panie potwierdza, iż dzięki kobiecej cesze zwanej “INTUICJA” To właśnie Wy potraficie niezwykle trafnie wstrzelić się w potrzeby Inwestora skrupulatnie go wysłuchawszy. Kobieta architekt wystarczy, że popatrzy na siedzącą przed nią parę nabywców domu marzeń i w ułamek sekundy wie o czym oni myślą, czego chce on, czego ona pragnie.
To co na studiach?Studia architektoniczne kształcą bardzo wszechstronnie wiele wybitnych jednostek. To nie są żarty. Praca w zawodzie w bardzo trudnych okolicznościach, prawnych dodatkowo, definiuje umiejętności miękkie prawne i ekonomiczno – psychologiczne. Gdybym miała cokolwiek powtórzyć w swoim życiu studenckim zrobiłabym dodatkowo wraz z architekturą prawo albo ekonomię. (Nad prawem nadal się zastanawiam – jedna z Wawskich uczelni daje mgr prawa po 3 semestrach, jeśli posiada się już innego magistra.)- Zdobywaj doświadczenie jak XP w grze.
- Wyznacz cele – kim chcę być, jaką drogę chcę obrać. Jak widzisz dróg jest wiele.
- Obierz specjalizację – jeśli to możliwe – np. skup się na szpitalach czy hotelach, a może biurowcach ?
- Pokazuj się – bywaj – nie siedź w kącie – dziś nikt Cię nie znajdzie, a jeśli tak to Twoje szanse na to są baaardzo niewielkie.
- Uczestnicz w wydarzeniach Izbowych i SARP-owych – poznasz tam może Twoich wspólników albo przyszłych pracodawców?
- Gromadź się. Nie ulegaj mitowi “architekta STWÓRCY”. W grupie siła. Dużo łatwej pracownię prowadzić w trójkę <– trzech zaangażowanych, zakochanych w branży wariatów, niż ciułać w pojedynkę. Żaden Starchitekt nie jest SAM! Stoi za nim grono Partnerów/Wspólników, a jeszcze dalej – SZTAB PRACOWNIKÓW!
- Buduj obraz mitycznego architekta wśród innych. Prawnicy taki zbudowali, ciągle profitują.
- Nie zrażaj się. Architektura to zawód wysokiego ryzyka zrażenia się. Jedyną metodą na to jest dysocjacja. Zdystansuj się do siebie i swoich projektów. Wiem jakie to trudne, ale da się to zrobić.
- Edukuj się w ekonomii, prawie, administracji i biznesie. Na samą górę nie dostaje się fartem, a jeśli tak to tyko 1% farciarzy.
- PRACUJ już na studiach. Pracą zwiększysz swoje szanse na sukces nawet o 20%
- ARCHITEKTURA TO ZAWÓD Z BARDZO ROZCIĄGNIĘTĄ w CZASIE STOPĄ ZWROTU, KTÓRA POJAWIA SIĘ PO MIN. 10 LATACH PRACY!! Jeśli tego nie zrozumiesz, nie przemyślisz grozi Ci wypalenie zawodowe, frustracja, obojętność. ZAPAMIĘTAJ – Młody architekt to w nomenklaturze konkursowej osoba około 40stki!
POWODZENIA!!!!