Berno, czyli fabryczna senność nad rzeką – niezwykłe miasto u stóp Alp.
Berno to niezwykłe miasto położone po południowej stronie Alp. Odwiedziłam je przy okazji mojej wizyty na Designers’ Saturday i chociaż nie mogłam spędzić tu dużo czasu to sam charakter tego miejsca mocno zapisał mi się w pamięci.
Po pierwsze, Berno to miasto, które cechuje swego rodzaju senność. Brak tu pośpiechu, wielkomiejskiego gwaru, a nawet komunikacja kołowa zdaje się dotrzymywać kroku pieszym. Widać to szczególnie na przykładzie tramwajów, które nieśpiesznie toczą się wzdłuż chodników, niemal ocierając się o przechodzące po nim osoby. Z pewnością ma to swój urok, jeżeli jednak jesteś osobą nastawioną na trochę inny tryb życia, to może być dla ciebie duży szok! :)
Pomijając jednak leniwy nastrój Berna, to ma on wszystko to co dobre miasto mieć powinno. Po pierwsze: rzeka. Wokół starówki przepływa rzeka Aare, która sprawia wrażenie (szczególnie latem) jakby miała iście turkusowy kolor. Swoje źródło ma w alpejskich lodowcach i ten fakt chętnie wykorzystują zmęczeni upałem berneńczycy. Organizowane są tu letnie spływy, a przez rwący nurt górskiej rzeki nie ma co mówić o spokojnej kąpieli. Trzeba poddać się rzece i po prostu płynąć! :)
Dlaczego rzeka jest tak istotnym elementem miasta? Jeżeli popatrzymy na historię powstawania miast widzimy, że niemal zawsze osady zakładano przy ciekach wodnych. Człowiek garnął się do wody, ona dawała życie i je chroniła, gasząc pragnienie i będąc naturalną przeszkodą dla najeźdźców. I chociaż dziś aby zaczerpnąć wody wystarczy odkręcić kurek, coś w nas zostało z tamtych zamierzchłych czasów. Lubimy towarzystwo rzek i jezior, chociaż ich rola w naszym życiu jest zgoła inna. :)
Berno, czyli fabryczna senność nad rzeką
– niezwykłe miasto u stóp Alp.
Dziś rzeka w mieście to przede wszystkim naturalny klin zieleni pośród gąszczu budynków. Daje oddech nawet największym metropoliom. Miasta świadome tego jak wielkim atutem jest rzeka budują wzdłuż niej bulwary, tworząc kilometry wartościowej przestrzeni miejskiej. To mocno podnosi jakość życia w takim mieście. Zaś latem ludzie ciągną do rzeki szukając ochłody. Nawet jeśli dany strumień nie nadaje się do kąpieli, to o ile przyjemniej jest spędzać czas nad wodą właśnie.
Rzeka to jednak nie jedyny atut Berna. Ważną zaletą jest również ukształtowanie terenu. Spacerując po berneńskich mostach widać szczególnie, że jest to miasto położone na wzniesieniu. Dlaczego to takie ważne? Tutaj również moglibyśmy odnieść się do historii osadnictwa. Wyżyny dawały schronienie i tworzyły naturalną barierę. Dziś mamy tendencję do zrównywania każdego pagórka i chociaż może to ułatwiać użytkowanie to jednak wiele tracimy. Przede wszystkim widoki, bo przecież wraz ze wspinaniem i odpadaniem miasta zmienia się jego perspektywa. O ile ciekawszy jest taki krajobraz, niż ten położony na terenie płaskim jak naleśnik.
Największą atrakcją Berna jest z pewnością starówka. Urokliwe kamienice wybudowane z piaskowca z katedrą w centrum. Charakterystycznym elementem krajobrazu są również fontanny z kolorowymi figurami.
Miałam okazję zobaczyć również Zytglogge, czyli wieżę zegarową, która kiedyś była fragmentem bramy miejskiej. Przed każdą pełną godziną dookoła tarczy zegara rozgrywa się kilkuminutowe przedstawienie.
Berno to także miasto podcieni. Posiada ich aż 6 km, co umożliwia zakupy w znajdujących się przy nich lokalach nawet przy nie najlepszej pogodzie. Ten koncept wymyślili już w XIV wieku!
Myślę, że wiele polskich miast mogłoby dużo podpatrzeć u swojego szwajcarskiego kolegi. I mimo, że nie zmienimy ukształtowania terenu już istniejących ośrodków, ani nie stworzymy sztucznej rzeki (a może moglibyśmy?) to warto dobrze wykorzystać atuty, które już mamy. Przykładem może być Rzeszów, w którym wciąż czekamy na bulwary z prawdziwego zdarzenia! :)
Berno – niezwykłe senne miasto nad rzeką – fotogaleria
Jak Berneńczycy rozróżniali Pannę od Mężatki? Te pierwsze chodzić miały tylko prawą stroną podcieni deptaka, te drugie tylko lewą (lub odwrotnie). Dzięki temu szukający kawaler miał zadanie znalezienia żony maksymalnie ułatwione :D
A jeśli już przy alei sklepowej / pasażu handlowym mówimy. Wiecie, że Miasto podzielone jest na dwa pasaże? Podział ten jest bardzo wyraźny. Obie strefy dzieli plac i brama z zegarem który opisywałam wyżej. Nie sposób pomylić miejsc! Jeden pasaż, po lewej stojąc tyłem do rzeki to sklepy „OBCE” czyli Zary, Benetony, Duki a drugi, ten po prawej to sklepy „RODZIME”, czyli marki i produkty miejscowe.
Pewnie odkrylibyście to sami, chodząc tam, ale przewodniczka nie ryzykowała i kilkakrotnie uczulała mnie, że SWOJA STRONA deptaka jest o wiele lepsza niż OBCA!
No wiec nie mówcie nigdy, że Polska jest jakaś taka dziwna i zaściankowa kiedy lansuje i ciśnie na SWOJE produkty ;] Jak widać to nie żadna ujma a pomysł na podbudowywanie krajowych marek.
P.D. Architekt pozdrawia w Sylwestra ze swojego ukochanego biura projektowego w Rzeszowie, życzy Wam szampańskiej zabawy!
Wszystkie zdjęcia należą do panidyrektor.pl