Dziś koleżanka, podobnie jak i ja, zachwyciła się spektakularną zielenią na elewacji. Modnie zwie się to ogód wertykalny. Choć specjalnie zaprojektowany wertykalny ogród może mieć również mnóstwo innych roślin dla mnie bluszcz który pnie się samodzielnie po elewacji budynku również zalicza się do rodzaju “przekręconych” ogrodów ;]
– Chcę mieć bluszcz na elewacji, ale słyszałam, że elewacja strasznie się od tego niszczy – powiedziała moja koleżanka blogerka Diana M. – Nie, nie prawda. To nazywa się parthenocissus cośtam i wręcz przeciwnie – pomaga wyciągnąć wilgoć nawet ze starych murów! – Odpowiedziałam.
Po 10ciu minutach przypomniałam sobie już, że ów gatunek to dokładnie PARTHENOCISSUS tricuspidata. Dlaczego taki bluszcz nadaje się na zazielenienie elewacji? Otóż ten pożyteczny bluszcz zamiast wąsów do wspinania się (jak powój) posiada PRZYLGI (jak zielona żabka). Tymi przylgami bluszcz przyssa się do elewacji budynku i jak pasożyt pobierze z niej wilgoć i tą wilgocią się pożywi! Po krótkiej konsultacji z arch. krajobrazu – M. dowiedziałam się, że jest jeszcze jeden gatunek – PARTHENOCISSUS quinquefolia – ma pięć liści w odróżnieniu od poprzedniego, który jak sama nazwa wskazuje – liści ma trzy ;]
Gdy opublikowałam na Fejsbukowym Fanpejdżu Pani Dyrektor inspiracji #39 z fragmentem przepięknej elewacji porośniętej bluszczem koleżanka arch. krajobrazu Olena wrzuciła zdjęcia owych pięknych roślin i wszytsko było już jasne ;] Nie muszę Wam chyba mówić, że dodatkowym atutem bluszcza na elewacji jest fakt, iż na jesień zmienia kolor na przepiękne odcienie czerwieni, hmm? ;] Elewacja nie jest nigdy nudna i co roku – zewsze nowa :D Kilka uwag – nie dajcie wmówić sobie, że bluszcz waszą elewację zawilgoci. Zabrudzi – tak, ale nie zawilgoci! Oczywiście nalezy go kurtyzować w przeciwnym razie pochłonie cały dom nawet z dachem ;] Oczywiście dom z bluszczem będzie wyglądał na większy – bluszcz jest bardzo żywotny i jak zobaczycie na zdjęciach poniżej – jest tego całkiem sporo! Jeśli zastanawiacie się z której strony posadzic go odpowiem Wam, że ja posadziłabym z czterech i zobaczyła z której ładniej rośnie. Nie znam się na rodzaju ziemii do bluszcza ale z pewnością on sam doskonale poradi sobie i jeśli będzie za słaby na stronę południową, zostanie po północnej ;] Dajmy mu trochę wyboru – to w końcu instalacja romantyczna, nie geometryczna.
Zapraszam do inspiracji – przepiękna zielona elewacja pokryta gęstym zielonym bluszczem – Warszawa, Żoliborz, zespół budynków Duchnicka:
Jeśli spodobał Ci się pomysł liści na elewacji a nie znosisz przyrody – zobacz Feaf House – Dom z kolorowymi liśćmi z metalu zaprojektowanymi jako okładzina elwacyjna ;]
Słowo na poniedziałek: Wczoraj i dziś byłam na Wzorach – warszawskich targach design’u. Razem z kilkorgiem innych blogerów z branzy architektoniczno-wnętrzarsko-designerskiej obserwowaliśmy targi, ocenialiśmy uczestników, wręczaliśmy nagrody dla najlepszego wystawcy i gorąco debatowali na tematy zawodowe świetnie przy tym bawiąc się. Obszerna relacja – już jutro ;] !
Pani Dyrektor siedzi na Powiślu, obserwuje brązową wiosenną Wisłę i pozdrawia ze Stolicy!
ERRATA – Jedna z czytelniczek uświadomiła mnie, że Parthenocissus to WINOBLUSZCZ nie BLUSZCZ Hedera helix L.
Postanowiłam zostawić jednak w treści słowo “bluszcz” bo wg mnie przemawia bardziej do wyobraźni osoby która potocznie określiłaby to słowem bluszcz tak jak dla mnie wszystkie iglaki oprócz morzewia to potocznie “choinka”.
nie zgodzę się ,bo jest potrzebna odpowiednia pielęgnacja ,a do tego okna nie można otworzyć bo pełno robactwa wchodzi do domu
Każdy ma to co lubi i lubi to co ma ;]
a co z pająkami i innym robactwem
mam bluszcz na elewacji, bluszcz dobrze rośnie na każdej, u mnie akurat od północnego wschodu, musi być mocny tynk, u mnie jest zwykły cienkowarstwowy na styropianie i nic się nie dzieje
a jak z korzeniami tych roślin? – nie są groźne dla fundamentów?
Widocznie errata to za mało :P To chyba chodzi o to, że bluszcz i winobluszcz są jak choinki i modrzew, muszą być oddzielnie :P Bluszcz ma zupełnie inne wymagania – nie jest aż tak odporny na niesprzyjające warunki jak wszędobylskie winobluszcze (nazywany pospolicie ,,dzikie wino").
Parthenocissus tricuspidata może przemarzać dlatego nie proponowałabym na elewację. Jak uschnie zimą to zrywać trzeba czasem razem z tynkiem. A na pewno pozostaną uschnięte przylgi, których nie da się bez skrobania tynku usunąć.
Natomiast prawdziwe ogrody wertykalne w naszym klimacie sens mają tylko we wnętrzach. U nas jest za ostra zima – sporo roślin po zimie trzeba wymieniać na nowe.
Nie zgodzę się. Winobluszcz trójklapowy świetnie nadaje się na elewacje, zwłaszcza jeśli posadzi się go inteligentnie by nie przemarzł, co mu się zdarza. Taka jego uroda – choć tu znaczenie też ma głównie fakt skąd są brane i jakiej jakości sadzonki. Wtedy minimalizuje się ryzyko przemarzania.
Jeśli jednak przemarznie – po pierwsze często i dobrze odbija, albo odbija z korzeni w. pięciolistkowy na którym się go szczepi.
Jeśli padnie na amen, albo chcemy go po prostu usunąć – to przylgi wykruszają się z elewacji po kilku latach i nie trzeba ich usuwać.
Rozrośnięte pnącze może i jest samo w sobie ciężkie, ale ma wiele punktów podparcia i przy zdrowej elewacji nie stwarza problemu. Uważać należy głównie na tzw ,,ciężkie” pnącza typu wisterii, dławisza itp.
Nie wiem jak posadzić inteligentnie a jak nieinteligentnie. To ciekawe zagadnienie warte rozwinięcia.
Pnącze ma zdobić, a nie szpecić przemarzniętymi pędami.
Nie będzie przemarzał może taki, co posadzony zostanie przy nieocieplonej ścianie i wówczas dom go grzeje.
U znajomego przylgi usuniętego winobluszczu się nie wykruszyły. Chyba, że ma czekać 10 lat aż zbutwieją?
Na zdjeciach nie ma bluszczu (Hedera helix) tylko winobluszcz (Parthenocissus quinqefolia).
Bluszcz jest zimozielony a winobluszcz nie.
Bluszcz wpisna się korzonkami czepnymi a winobluszcz przylgami.
Osobiście dałabym takie rozwiazanie wyłącznie na ścianie trójwarstwowej wykończonej elewacją nietynkowaną (np. klinkierem). Przy systemach ociepleń ścian dwuwarstwowych mocno ryzykowne, jak pnącze waży pół tony.
No przecież napisałam erratę… cmoon.
Można zrobić konstrukcję pod to. Widziałam zieleninki na różnych elewacjach i owszem jest brudek – ale “gdyby natura była wygodna nie wymyślono by architektury” ;]
A co w przypadku domów z drewna i z drewnianą elewacją? Jakieś zalecenia?
Dodam jeszcze, że taki szczelny kobierzec z roślin na elewacji zmniejsza odbieranie ciepła przez wiatr z powierzchni ściany. Czyli poprawia jej parametry termoizolacyjne. Może nieznacznie, ale zawsze. ;)
Jak dla mnie same plusy i Eko-Friendly Design i tradycja i piękne kolory etc etc..
A w rzeczywistości, odnosząc się do czerwieni porą jesienną, wygląda tak:
https://plus.google.com/u/0/photos/yourphotos?pid=6086805816903453426&oid=101816045047209466462
i tak https://www.facebook.com/photo.php?fbid=10201790388440095&set=pb.1793330804.-2207520000.1428047875.&type=3&theater
i tak
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=10201790388400094&set=pb.1793330804.-2207520000.1428047875.&type=3&theater
Pozdrawiam, dzięki za wpis. Korzenie nie robią bubu fundamentom. Widok zabójczy, tylko mnóstwo wygibasów przy dachu. Wciska się wszędzie.
Nie mogę otworzyć fotek ;[ Chyba są zablokowane na fb (ustawienia prywatności). Sam bluszcz na elewacji – coś pięknego w każdym wydaniu. Nawet ten bezlistny jest fajny – ma w sobie wysoka dawkę romantyzmu ;] Pozdrawiam zwrotnie ;]