U Architekta Przemyślenia

Jak dostać się na architekturę? Pytacie – Odpowiadam. Moja Historia.

rysunki-jak-dostalam-sie-na-architekture-przygotowania-pani-dyrektor-6
„W przestrzeni wystawowej”

Marzec 2005Piątek. Jechałam śmierdzącym autobusem do Krakowa. Za karę miałam do przeczytania „Głos Pana” S. Lema na polski za gadanie na lekcji a odpytka z tego miała być w poniedziałek. Chciałam czytać, ale w autobusie był tłok, ktoś przede mną wyciągnął kanapkę z kiełbasą i zrobiło mi się niedobrze.
– I to by był koniec czytania – pomyślałam i zamknęłam książkę. Siedziałam na miejscu od korytarza, bo nauczyłam się, że takim sposobem dłużej utrzymam wolne miejsce obok niż siedząc koło okna. Niestety ktoś wsiadł i wyszukał miejsce obok mnie.
Nie patrzyłam na nią, bo nawiązywanie kontaktu wzrokowego z wchodzącym również zwiększa prawdopodobieństwo niechcianego lokatora. Niestety. Potrącając moją czarną teczkę na rysunki osoba wtoczyła się na miejsce obok krzywiąc się na mnie „bo przecież wystarczył żebym to ja się przesiadła i nie byłoby kłopotu.”
Kłopot był. Gruba baba, zajęła 1,5 fotela a jej tłuste kolana gniotły moją teczkę z najcenniejszą dla mnie zawartością! Mogłam udawać że śpię, albo mieć na fotelu kurtkę, albo torebkę albo coś… Grube baby zawsze dosiadają się do chudych panienek, bo wiedzą, że nie będą się z nimi gniotły.
Czemu nie wybrała tego gościa z kanapką z kiełbasą z przodu albo tej dziewczyny z kolczykiem w nosie za mną, myślałam zła….

To i tysiąc rzeczy więcej działo się w mojej głowie w setkach godzin spędzonych w autobusach w roku 2004 i 2005.. To nie jest jednak początek historii ;]

Kwiecień 2004 ASP w Krakowie. Pokój profesora akademickiego, którego nazwiska nawet już nie pamiętam.
– No ale proszę Pani, to trzeba rysować inne rzeczy aby dostać się na naszą uczelnię. Niech Pani córeczka jeszcze trochę popracuje, pochodzi na jakieś zajęcia, lekcje do kogoś. – pomimo, że Pan był uprzejmy wyraz jego twarzy mówił jedno „Pani córka nie ma czego u nas szukać i w ogóle co to jest to co wyście przynieśli – kompletna żenada!

Byłam w 2giej klasie Liceum Ogólnokształcącego i dodatkowo chodziłam na profil Humanistyczny (Polski-Historia-Łacina). Oprócz innych zainteresowań również rysowałam. Co to były za rysunki? Nie były cudne, nie były też „śmiechem na sali”. Często malowałam akwarelami (gęstymi) grafiki czarodziejki z księżyca albo inne postaci z japońskiego Anime – nie mam dziś ani jednej grafiki, bo sprzedałam je kiedyś na aukcji w Urzędzie Miasta – mam jedynie wycinek z gazety z moim zdjęciem i rysunkiem. Szkicowałam głównie postacie. Fajnie, ale nie „TAK”.

Lipiec 2004 Mieszkanie architekta S. w Rzeszowie. Te same rysunki które pokazywałam na ASP, siedzieliśmy u niego w  pracowni mieszczącej się w piwnicy. Pan S. miał tedy ok. 80 lat.
– Dziewczynce się zachciało architektury, taaak?? A co dziewczynka wie o architekturze?? Co to są za gówienka które dziewczynka tutaj poprzynowiła?? Co to tu jest – mówił kompletnie oburzony architekt rzucając na podłogę moje „prace”. – Po dłuższym czasie całej serii takich wypowiedzi i do mnie i do rodziców czułam się już tak malutka jak ziarenko piasku (a powiem Wam, że mniemanie o sobie w okresie dojrzewania miałam przeogromne – częściowo zasadnie, częściowo nie, ale tak już jest z nastolatkami)
– Co to wy myślicie, że ona jakieś wnętrza będzie robić? Ta to już późno jest – teraz się obudziliście?! Do egzaminu został tylko rok czasu! Przyjmę ją ale jak tylko zobaczę, że się nie nadaje to ją wyrzucę! Nie będę się naciągać! – krzyczał.
Po tym, moi rodzice przystali na lekcje w sobotę i niedzielę po 6 godzin – 1000,00 za miesiąc. Nie muszę chyba mówić Wam, że nie chciałam chodzić. – Co mi będzie mówić że jestem beznadziejna i gówno potrafię! No przecież jak on się wobec MNIE zachowywał! Nie widzieliście tego?? – Moi rodzice tylko śmiali się i zakomunikowali krótko – Pójdziesz.

Kiedy rysowałam mój pierwszy rysunek, ten poniżej architekt tak strasznie się zdenerwował, że rzucił moją deską o podłogę i trzasnął drzwiami wybiegając. Podniosłam deskę, siedziałam sama przez następne 30 minut rysując. Czy ja coś myślałam wtedy – pewnie nie skoro nie pamiętam.

rysunki-jak-dostalam-sie-na-architekture-przygotowania-pani-dyrektor-3
Moja pierwsza martwa natura u arch. S.

S. wrócił z miną która mówiła coś mniej więcej jak „O! Jeszcze tu siedzi??!!”. Pomógł mi, porysował trochę, pokazał „gdzie się zgina dziób pingwina” i powiedział, że od września będzie nas 6 osób.
Około sierpnia, opowiadając mi jedną ze swoich historyjek których jeszcze wtedy nie rozumiałam za grosz powiedział „…bo Kobieta musi mieć zawsze ALTERNATYWĘ”. Zaświeciły mi się oczy i powiedziałam – TAK WIEM!  S. na to – Niemożliwe! Na to ja – TAK serio, że WIEM!. Jego twarz odmieniła się wtedy i powiedział – NO! To jest dla Ciebie jakaś nadzieja! i skończył mrucząc coś na kształt .. bo dziewczynka chciała tylko jej nie wyszło i …
Do Pana S. chodziłam od lipca 2004 do czerwca 2005 w soboty i niedziele po 6h a po maturach dodatkowo w środy. Na zadanie domowe ZAWSZE dostawałam 2 tematy. Od tamtego pamiętnego momentu z alternatywą pokochałam go szczerze, inaczej zaczęłam słuchać „tych wszystkich głupot które opowiadał” i NIE ZAPOMNĘ GO NIGDY! Stał się dosłownie moim IDOLEM. Jego sposób bycia był tak kolorowy, tak niekonwencjonalny, tak niepowtarzalny i wyjątkowy, że niektórzy nie mogli wytrzymać u niego nawet miesiąca i odchodzili stłamszeni ale ten kto zrozumiał i został zyskał olbrzymie bogactwo w postaci bezbłędnego światopoglądu. Przez rok przychodziłam do niego dumna – jak ja, wychodziłam mała jak proszek ale … ;]

rysunki-jak-dostalam-sie-na-architekture-przygotowania-pani-dyrektor-7
Rysowałam również krajobrazy, drzewa, krzaczki …

Styczeń 2005 Wydział Architektury PK w Krakowie. Rodzice uznali, że lekcje u S. to za mało. Dowiedzieli się o kursach przygotowawczych na Politechnice Krakowskiej i postanowili pojechać ze mną i moją nową teczką na rozmowę – nie było bowiem już miejsc.
– Ale dużo rysunków, No, no, no .. – to były  słowa profesora i ta teczka zapewniła mi możliwość przyjęcia na kursy. Chyba nie muszę mówić Wam jaka dumna się czułam ;] Do Krakowa jeździłam w na cały piątek i sobotę i kosztowało to 2 800,00 za kurs. Robiłam to w tajemnicy przed architektem S. tłumacząc, że sobota przyda mi się do matury …
Sanok, Rzeszów, Kraków, Sanok, Rzeszów, Kraków… Tak, było to męczące kiedy oprócz tego rysować musiałam zadania domowe z Rzeszowa i myśleć czasem jeszcze o maturze!

Maj 2005 Zaraz po maturach w Krakowie zaczęłam trzeci kurs – codzienny (2 800,00). Zamieszkałam na ul. Batorego w Krakowie i codziennie chodziłam na Wydział Architektury rysować. W środy i soboty oraz niedziele urywałam się do Rzeszowa. Przyznałam się w końcu arch. S. że jestem jeszcze w Krakowie i po chwili awantury zaczął dopytywać co i jak w Krakowie więc sprawa rozeszła się po kościach i jakoś nie zabił mnie na sam koniec za tą zdradę ;]

rysunki-jak-dostalam-sie-na-architekture-przygotowania-pani-dyrektor-19
Jedne z moich ostatnich brył przed egzaminem

rysunki-jak-dostalam-sie-na-architekture-przygotowania-pani-dyrektor-13

Czerwiec 2005 EGZAMIN. Egzamin trwał 3 dni i zdawałam na architekturę i urbanistykę oraz na architekturę krajobrazu. Chciałam zdawać do Wrocławia również ale obie uczelnie ustawiły egzamin w tych samych datach więc nie mogłam … Jako back-up dałam świadectwo z matury z j. niemieckiego (100% i 98%) myśląc, że dostanę się na Germanistykę czego byłam bardziej pewna.
Moje tematy: 1 dzień – Bryły, 2 dzień AU – butelka na perfumy, AK – widok przez okno, 3 dnia nie pamiętam.

Podsumowanie W ciągu czasu przygotowania zrobiłam 225 rysunków ołówkiem w formacie 50×70. Każdy rysunek opisany ma liczbę godzin spędzonych nad nimi, datę i inicjały. Na rysowaniu spędziłam ponad 3000 godzin. To, czy łatwo jest dostać się na architekturę musicie ocenić sami. Bywały momenty świetne. Bywały takie, że zasypiałam pod prysznicem na stojąco tak bardzo byłam zmęczona. Kosztowało to również nie mało moich rodziców.
Dostałam się za pierwszym razem na oba kierunki, wybrałam architekturę i urbanistykę.
O dziwo na germanistykę UJ nie dostałam się pomimo celującej z niemca na świadectwie (świadectwo było oprócz tego z paskiem), podstawowej maturze z niemieckiego na 100% i rozszerzonej na 98%. Otrzymałam list, że jestem na 260 miejscu ;]

rysunki-jak-dostalam-sie-na-architekture-przygotowania-pani-dyrektor-2
„Obraz miasta”
rysunki-jak-dostalam-sie-na-architekture-przygotowania-pani-dyrektor-14
„Miasto przyszłości”
rysunki-jak-dostalam-sie-na-architekture-przygotowania-pani-dyrektor-20
„Moje Glany”
rysunki-jak-dostalam-sie-na-architekture-przygotowania-pani-dyrektor-11
„3 Krzesła”
rysunki-jak-dostalam-sie-na-architekture-przygotowania-pani-dyrektor-10
Postać
rysunki-jak-dostalam-sie-na-architekture-przygotowania-pani-dyrektor-21
Wprawka w kopiowaniu z pocztówki ;]

PD Architekt pozdrawia i …..

ACH! Zapomniałam wspomnieć o tym, że kiedy przyszłam na wydział godzinę przed rozpoczęciem egzaminów krata na górę była zamknięta a pod nią TŁUM! A kiedy w godzinę zero otworzono kratę, my wszyscy jak krowi spęd tratowaliśmy się biegnąc pod salę aby zająć „miejsce z lepszą perspektywą” :D Pamiętacie? Wiem, że to było durne, ale też biegłam – „nie mogłam przecież ryzykować” i z takim tłumaczeniem rozpychałam się w stronę sali tak jak każdy inny wtedy ;]

Wiedza z zakresu projektowania domów i procedur urzędowych czeka na ciebie na naszym kanale na YouTube.

Pani Dyrektor

Architekt o Architekturze "Zainspiruj się!" - te słowa znajdziesz w prawie każdym moim poście. Dlaczego? Lubię pokazywać, podsuwać pomysły, zadawać pytania, szukać odpowiedzi, tworzyć koncepcje, wyszukiwać nietypowe rozwiązania.

Related Articles

20 Comments

  1. Na http://www.kresl.pl publikuemy ostatnio 25 lekcji rysunku za darmo. Podstawy z rysunku, nauki rysowania do egzaminów na architekturę. Rozwijamy ciągle tematy i poprawiamy je, jednak można już teraz trochę poduczyć się rysunku :)

  2. Dzień dobry, mam pytanie czy jeśli jestem tegorocznym maturzystą i rysuje tak dla siebie jestem w stanie dostać się na architekturę na politechnikę warszawską? Zdecydowałam się trochę za póżno ale chce isc na kurs rysunku i poświęcić temu czas, ale czy patrzac z pani doświadczonego punktu widzenia jestem w stanie dostać sie do warszawy jak mam przed sobą tylko cztery miesiące??(proszę o szczerą odpowiedz :] )

    1. Pani Anno, nie mam pojęcia na jakim jest Pani poziomie/etapie. Do warszawy oprócz rysunku w 2005 roku chcieli modelowanie, ale ja nigdy nie szykowałam się na WAPW więc dobrze byłoby zgłosić się do kogoś, kto prowadzi szkołę rysunku pod Warszawę. Każdy wydział ma swoje pomysły na „narybek” ;] Z tego co wiem, nie ma tak dużo chętnych na Studia ogólnie. Proszę poszukać sobie progów wejść, ilości osób na miejsce ORAZ znaleźć jakąś „wyrocznię” od rysunku na PW ;]

  3. Bardzo nie lubię kiedy ludzie zachowują się tak w komunikacji. Oczywiste jest dla mnie, że jeśli mogę, zajmuję miejsce od okna, a jeśli ktoś siedzi obok mnie, to kiedy wysiądzie, przesiadam się na jego miejsce od okna, żeby umożliwić łatwe dosiądnięcie się kolejnemu pasażerowi. Wiadomo, że każdy wolałby siedzieć w pojedynkę- osoba, która się do Ciebie dosiada prawdopodobnie też, ale liczba miejsc jest ograniczona, więc trzeba myśleć o innych. Gdybyś wtedy usiadła przy oknie, a teczkę umieściła między sobą a oknem, to nikt by jej nie potrącił ani nie gniótł. Jasne, osoba siadająca powinna uważać na Twoje rzeczy, ale nie zawsze łatwo jest się poruszać w jadącym pojeździe, więc zmuszając ją do przeciskania się na miejsce za Tobą zwiększasz szansę na to, że straci równowagę i na Ciebie poleci.
    Obwiniasz osoby grubsze, że dosiadają się do chudszych, ale czy to nie logiczne, że siadają tam gdzie jest więcej miejsca, a nie tam gdzie możliwie mogłyby się nie zmieścić? Szukają możliwie największego komfortu i wolą usiąść tam gdzie jest przestronniej, tak samo jak Ty wolisz siedzieć sama.

    Czytając resztę postu było mi tak samo przykro, jak na tym wstępie. Dzięki temu, że nie jeżdżę na wakacje rodzice są w stanie opłacić mi kurs kosztujący 1/4 Twoich lekcji z profesorem. O zajęciach przygotowawczych na uczelni nie ma mowy, są za drogie. Nie rozumiem czemu na egzaminach wstępnych wymagane są umiejętności, których właśnie chciałabym się nauczyć i dlatego wybieram te studia.

    1. Bardzo cieszy mnie, że za 1/4 ceny może Pani dążyć do osiągnięcia swojego celu. Dobrze, że obecnie są takie możliwości.
      Życzę Pani z całego serca aby osiągnęła Pani to, czego Pani pragnie ;]

      Odpowiadając na pytanie, dlaczego na studia z architektury wymagane są umiejętności których Pani nie umie. Niektóre zawody, np te związane ze sztuką rządzą się takimi prawami. Na Architekturze nie uczy się Pani rysować tylko umiejąc już świetnie rysować uczy się Pani projektować.
      Tak jak np na wokalistyce klasycznej nie uczy się Pani śpiewać tylko uczy się Pani emisji klasycznej głosu umiejąc już doskonale śpiewać.

      Na koniec – to smutne, że z mojego wywodu o walce zbuntowanej i upartej nastolatki ze światem wyciągnęła Pani jedynie epizod komunikacyjny nie zauważając zupełnie retoryki, której używałam w całym artykule a która miała zobrazować moją nastoletnią desperację i walkę właśnie ;]

  4. Hej. Ja też zdawałem w kilka miejsc. Najbardziej zależało mi na Warszawie bo pochodzę z Siedlec. Tu też chodziłem na kurs rysunku gdzie powiedzieli mi że egzaminy są subiektywne i wiele zależy od oceniającego. Złożyłem też papiery do Poznania i do Wrocławia i co ciekawe nawet bez fizyki na maturze jakoś się dostałem . Trochę było to dla mnie zaskoczeniem ponieważ też nie byłem mistrzem w rysowaniu postaci. Teraz po latach widzę że miałem sporo farta. W Warszawie się nie dostałem bo narysowałem w pionie a powinno być w poziomie ;) kiedy inni na kursie mówili mi żebym na to uważał to kiwałem głową i myślałem „no nie można być aż takim jeleniem” a stres mnie zjadł i popełniłem ten błąd.
    A przy okazji świetne rysunki. Bardzo mi się podobają :)

    1. Ja właśnie zdawałam tylko do Krakowa, bo równolegle był Wrocław a jako alternatywę miałam Germanistykę na UJ na którą nie dostałam się :P
      Z tymi egzaminami jest tak, że to widać od razu że ktoś uczył się zasad rysowania dla architektów. Myślę, że nie raz osoba po liceum plastycznym ale bez kursów „technicznych” nie dała rady zdać. Podobno w Krakowie poznaje się od razu nawet z jakiej szkoły jest delikwent :P
      Bardzo cieszę się, że zdałeś! Jesteś teraz zadowolony??

  5. Przygnębiające jest to, że te kwoty dla wielu rodziców są zaporowe. Efekt jest niestety taki, że na ten kierunek dostają się często przeciętniacy z relatywnie zamożnymi rodzicami, podczas gdy dla osób zdolnych, ale niezamożnych, nie ma żadnej formy wsparcia przed egzaminami. Umówmy się, że bez kursów rysunkowych pod okiem doświadczonego architekta do tych egzaminów nawet nie ma co podchodzić.

    1. Hmm.. ja wymieniłam kwoty za moje lekcje. Wiem, że na rynku są tańsze kursy, ale nie wiem jaką mają „dostawalność”.

      Wiem natomiast, że przy Domach kultury prowadzi się różne kursy – chodziłam chwilkę na rysunek ale taki „artystyczny” czyli np. martwa natura, żywy model, pejzaż etc. Nie są to oczywiście kursy ukierunkowane na architekturę, jednak tam można zacząć. W Sanoku te kursy były za darmo w SDK, chyba 2x w tygodniu wieczorem. Trzeba poszukać więc na rynku.

      Z tego co wiem, jest wiele kierunków, które wymagają korepetycji a kurs rysunku jest swego rodzaju korepetycją. Moi koledzy chodzili na biologię, chemię, fizykę i matematykę najczęściej. Również najczęściej dlatego, że wybierali się na medycynę, farmację czy skomplikowane kierunki inżynieryjne.

      Uważam też, że nie ma co rozwodzić się na temat kwot, gdyż wytrwały zapaleniec i miłośnik tematu poczeka rok, pójdzie do pracy i na kursy zarobi – dla chcącego zupełnie nic trudnego ;] No i jaka satysfakcja wielka wtedy!
      Pozdrawiam i polecam podpowiedzieć powyższe rozwiązanie osobie zainteresowanej ;]

    2. W moich czasach nie było najmniejszej szansy dostać się jeśli nie umiało się bardzo porządnie rysować. Owszem, można było zapłacić chyba 12tys zł za semestr na wieczorowych a później przenieść się, ale kto nie nadawał się odpadł po pierwszym semestrze. Odpadło u nas chyba z 60os w lutym.
      Oczywiście znów temat pieniędzy, ale teraz karty kredytowe i pożyczki uczniowskie dają już przed 18stką więc jeśli bardzo chce się, można iść na dużo tańszy kurs, dodatkowo w czasie studiów można troszkę popracować i pieniądze znajdą się ;]

  6. Świetne te rysunki! A powiedz, jak nauczyłaś się tak rysować zanim poszłaś na kurs do profesorka? Po prostu siedziałaś z ołówkiem i rysowałaś to co widziałaś?

    1. W sumie, to rysowałam od zawsze. Lepiej czy gorzej (podobno fajnie bo dostawałam pochwały od nauczycieli), ale powiedzieć nie jestem w stanie bo nie znam się na dzieciach. Może kiedyś wrzucę jakieś wczesne rysunki i porównam:P Patrzyłam na model i przerysowywałam. W rysowaniu Mangi (postacie z Anime) doszłam do bardzo fajnego poziomu (też kiedyś wrzucę), gorzej szło mi z akwarelą. Pamiętam jedna takie wakacje, na których rysowałam codziennie po kilka rysunków (jako małą dziewczynka). Pamiętam też książkę „Każde dziecko to potrafi” z której przerobiłam większość prac DIY i innych taki „uplastyczniających”. Rysunki na arche nie wzięły się z niczego – była to jedna z moich umiejętności, którą potrzebowałam ucywilizować, oszlifować itd. Mając podstawy tak czy siak zajęło mi to koszmarnie dużo czasu. W sumie myślę, że większość z tych, którzy nigdy nie rysowali są w stanie się nauczyć. Pytanie – ile czasu i ile kasy na profesorów (ale tak jest za każdym zajęciem).

  7. Taki krótki okres, a tak się pozmieniało od „Twoich” czasów. Teraz na architekturę dostają się czasami nawet osoby, które nigdy nie miały ołówka w ręce. Wiadomo, niż demograficzny i 200 miejsc na każdej większej uczelni. Ostatecznie i tak masa osób odpada po semestrze czy dwóch, więc być może nie czeka nas nadmiar architektów za paręnaście lat :D.

    1. Podobno odkąd odszedł Celadyn z Katedry Budo w Krk na wydziale jest „lajtowo”. To niedobrze, bo osoby „budo-kreatywne” są bardzo wartościowe wg. mnie. Architekt MUSI być budo-kreatywny bo inaczej będzie robić błędy za które cała budowa będzie się z niego śmiać a .. krótko mówiąc – tak nie powinno być!

  8. Oj, sentymentalnie ;) Z roku "przed" egzaminami najlepiej pamiętam nie maturę i ogólniak, ale pociągi. Teczkę, ołówki i Sopot. I w sumie … wróciłabym na tydzień, dwa ;)

  9. Dziękuję za ten wpis! Przypomniało mi się, jak sama zdawałam egzaminy wstępne. Żeby zwiększyć swoje szanse, złożyłam papiery do Gdańska i do Poznania, a terminy tak się ustawiły, że prosto po gdańskim egzaminie miałam wsiąść w ekspres do Poznania i tam rano znów rysować. Oczywiście dokładnie tego dnia… zastrajkowały PKP. Dotarłam do Poznania, ale nie spałam tej nocy i byłam rano tak nieprzytomna, że prawie zrezygnowałam ze zdawania. O dziwo poszło mi tam lepiej niż w Gdańsku:)

    1. Często tak jest ;] Nie trzeba i nie można poddawać się w ostatniej chwili – to się nigdy nie opłaca! Opłaca się walczyć do końca – nie można sobie potem niczego zarzucić ;]

  10. Ooo…. Jak przyjemnie powspominac te „ciezkie” czasy kursow, komentarzy profesorow, egzamony, wyczekiwanie na listy przyjetych, itd.
    Bardzo mi sie milo na sercu zrobilo po przeczytaniu tego posta :)
    Pozdrawiam
    Sliwka

  11. :)) Sama do siebie się uśmiechnęłam. Przypomniałam sobie swoje przygotowania do studiów i wieczne kursy do Krakowa przez dwa lata.
    I te korekty…:))
    Oni (profesorowie) chyba wychodzą z założenia, że wytrzymają ci najbardziej odporni na krytykę:)
    Dzięki za przypomnienie tych miłych czasów.
    Pozdrawiam
    Sylwia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button