Możliwe, że jutro uda mi się zrobić jakieś kolejne fajne zdjęcia dla mojej kochanej serii o tym co i jak było “Dawno temu w Domu”. Póki co jednak mała retrospekcja ;]
Jeśli zastanawialiście się nad tym, jak to się stało, że piszę o naszej dawnej polskiej rodzimej w większości drewnianej architekturze opowiem Wam historyjkę ;]
– Skręcaj tam, to już jest ten zakręt! – szarpałam się spiesząc do inwestora który pierwszy zadzwonił do mnie “z internetu” na dodatek ze zleceniem, którego nie chciał żaden inny (Sanocki wtedy) architekt. Miałam zrobić 3 modele – warianty sklepień i wnętrza dla pewnego kościoła.
– Nje. to z pewnością nie ten zakręt, tyle lat tędy jeździłem i wiem! – mówił mój tato poirytowany, że wyciągnęłam go jako szofera w miejsce, którego nie znam i śmiem jeszcze filozofować.
Po chwili faktycznie pojawił się znak na drodze, skręciliśmy w lewo i jechaliśmy i jechaliśmy i jechaliśmy … Właściwie myślałam, że się zgubiliśmy, zabudowa zniknęła, droga stałą się wąska. Zatrzymaliśmy się by zadzwonić. Zasięg się urywał, musiałam więc wejść na górkę a tam – DOM. Dom który widzicie na zdjęciach poniżej.
– Chodź zobacz, chodź zobacz co znalazłam! – biegłam oczywiście jak zawsze w szpilkach przez chaszcze w stronę drewnianego domu na wzgórzu…
Z domem spędziliśmy około 30 minut. Aparat który wzięłam na inwentaryzację powykonawczą przydał się w 100%. I ja i mój tato domem byliśmy oczarowani. Oczywiście usłyszałam mnóstwo historii o tym “jak było kiedyś” i “szkoda, że te czasy już nigdy nie wrócą” i wtedy coś mnie tknęło. Faktycznie – te czasy nie wrócą a drewniane domu umierają sobie powoli i nikt się nimi prócz skansenów nie interesuje.
Postanowiłam zbierać materiał “na książkę na kiedyś” bo tak to wtedy nazwałam. Pani Dyrektor nie było wtedy nawet w moich zagmatwanych myślach ;] Tato śmiał się ze mnie mówiąc, że przecież nikogo nie obchodzą te stare domy i nikt nigdy nie będzie chciał ich oglądać – co było, minęło. Odpowiedziałam mu na to, że przeciwnie – kiedy zbiorę już ten “materiał” będę stara i pomarszczona a Ci ludzie mieszkający w szklanych domach z pewnością zaciekawią się tym “jak polak mieszkał kiedyś”.
Przedstawiam więc Wam dom szczególny – taki, od którego zaczęło się moje fotografowanie i mój zachwyt architekturą drewnianą bardzo niesłusznie u nas niedocenianą i ignorowaną.
Umierający dom stał się dla mnie początkiem sympatycznej pasji i zapłonem dla wielu bardzo ciekawych i trafnych przemyśleń potem. Polecam każdemu z Was otworzyć szeroko oczy i patrzeć wokoło siebie ze zrozumieniem ;]
PD Architekt pozdrawia, ma dla Was fajny zielony traktor z ubiegłego lata w fotografii oraz pracowite koniki które spotkała gdy czekały na załadunek bieszczadzkiego drewna, ale to kiedyś ;] Niebawem seria postów o procesie inwestycyjnym – czas najwyższy uchylić rąbka tajemnicy – przyda Wam się!