Na moim forum pojawił się niedawno wpis, który poruszy mnie, wyrwał z letargu pisania Ci o małych tanich domach i zmobilizował do wyrażenia się na temat domu komfortowego, jakości mieszkania, przestrzeni życia etc.
Pisałam już, że dom nie jest dobrem przeznaczonym dla każdego, pisałam również, że niezbyt udanym pomysłem jest upychać w malutką bryłę setki pomieszczeń w poszukiwaniu namiastki willi i podbudowywaniu tym swojego ego a jednak piszę o małych tanich domach, ba niedawno nawet widziałam malutki domek w Anglii który wydał mi się być maximum potrzebnym człowiekowi do życia.
Pozwolę sobie zacytować moja czytelniczkę, aby przybliżyć Ci bardziej klimat tego artykułu i skupię się na części o wielkości i jakości domu:
taaaa…. wszyscy mały mały domek….
a ja nie chcę małego:) nie zmieszczę się:) ma być normalnie, sypialnia z garderobą i łazienką, dla dwojga dzieci pokoje po nie mniej niż 20m ze wspólną łazienką i dwa małe pokoiki gościnne, czy ja naprawdę tak dużo oczekuję?przekopałam internet i podwarszawskie wioski wzdłuż i wszerz, katalogowe projekty są do bani, wszystkie domy takie same, czy jestem jedyna osobą w tym kraju, która chce niski albo płaski dach, duże szyby, jakieś drewno w elewacji… czy musze tak jak wszyscy w restauracji jeść schabowego bo nie ma nic innego? … czy może błądzę po omacku i ktoś takie fajne domy już wybudował albo zaprojetował? tylko gdzie mogę to zobaczyć aby zainspirować się i prosząc architekta o indywidualny projekt móc pokazać że coś takiego mi odpowiada, więc please jakaś ściąga…. pomóż, pokaż…. a może są w Polsce takie ładne domy i nie tylko w stylu dworkowym?
Powiem Ci szczerze – nigdy nie byłam fanem małego taniego domu, bo z takiego domu nie wyrosłam, na studiach udało mi się za grosze mieszkać samej w wielkiej krakowskiej kawalerce, w wawie przytrafiło mi się biuro w centrum z osobnym wejściem do kamienicy nawet! Miałam szczęście? – Miałam, mogłeś/możesz mieć i Ty.
Uciskania się na małej powierzchni jako problemu egzystencjalnego nie znam. Jakieś 7 lat temu zapytałam koleżankę dlaczego kupiła takie maleńkie mieszkanie i jeszcze dzieli je na trzy kanciapy. Odpowiedziała “Ja mieszkałam 18 lat z czterema siostrami w jednym pokoju w bloku i żyję”. Za moją minę (a nie kryję się z wyrazem twarzy) gdybym miała wtedy Facebooka wyrzuciłaby mnie ze znajomych i przestała zapraszać na eventy. Z resztą przestała, ale z powodu innych moich szczerości.
Do czego zmierzam.
Pani Elu. Rozumiem Panią doskonale. Gdyby była Pani moją Inwestorką byłby Pani wspominana w anegdotkach przed co najmniej rok. “Nie wierzę – słyszałeś co powiedziała? Chce zaprojektować i wybudować NORMALNY KOMFORTOWY DOM – nie wierzę – chyba nam się kryzys skończył. Jeszcze projekt indywidualny i nowoczesny chce!”
Z drugiej strony…
Przy pakowaniu biura do mojej nowej lokalizacji stwierdziłam, że zmieniam politykę konsumpcji z “co mam” na “co przeżyłam” bo jak tak dalej pójdzie, to do następnej wyprowadzki potrzebować będę dwu naczepowego tira. Konsumować będę nie na materialne rzeczy tylko na doznania i przeżycia. Czujesz do czego zmierzam? To samo tyczy się domu i mieszkania.
Z “trzeciej” strony jednak
Mieszkanka naszkicowanego “angielskiego domku idealnego” po rozmowie i dłuższych przemyśleniach na ten temat powiedziała, że każdy powinien mieć taki dom na jaki go stać.
Z “czwartej” strony
Co jest dla nas najważniejsze? Komfort czy cena? Ilość czy jakość? Być czy mieć? – Zaplątałam się w argumentach :P
Może pytanie “CO JEST DLA MNIE NAJWAŻNIEJSZE”? Jaki dom wybrać, bym czuł się w nim komfortowo? Czy wystarczy mi tylko większe mieszkania bo tak na prawdę nie stać mnie na dom? Czy jeśli stać mnie na dom to najważniejszym moim celem życiowym jest go mieć, czy może chciałbym podróżować albo inwestować? Czy duży komfortowy dom jest mi potrzebny?
Zewsząd atakują nas TYPOWE rozwiązania. A co z moimi angielskimi domkami? W katalogach nie przewiduje się opcji INSPIRACJI pochodzącej Z ZEWNĄTRZ? Który katalog ma takie opcje? Takie opcje i takie projektowanie kochany czytelniku zaczyna się od architekta! (Od Pani Dyrektor na przykład:P)
W kwestii domu typowego kontra indywidualnego powiem tyle: Nie rozumiem, dlaczego budowa która kosztuje 400tys. i jest dla wielu pierwszą i ostatnią budową jest wybierana jako typowa. Koszt projektu indywidualnego zaczynający się od 10tys. zł. w zależności od lokalizacji, rodzaju i wielkości oraz technologii. Jest to marginalny koszt inwestycji przy koszcie całościowym. Dlaczego wybieramy projekt taki jak wszystkie? Choćby miał być maleńki – nie chcesz by był TYLKO TWÓJ?
… Chciałam powiedzieć jedną rzecz, powiedziałam pięć, ale taka już jestem – za to odwiedzacie moją stronę a nie inne, które są dziełem copywriterów i innych dzaiłań ctrlC + ctrlV.
Za to dziękuję Wam i zapraszam do dalszych INSPIRACJI!
PD Architekt
UZUPENIENIE:
Widzę, że “mały angielski domeczek” wzbudza Wasze zainteresowane. Kiedy byłam tam zrobiłam 2 fotki, mogę właściwie poprosić przyjaciółkę o więcej – dodam Wam wtedy, póki co – te dwie które mam: (tylko nie narzekajcie na jakość i fotek i wykończenia wnętrz bo nie o to tu chodzi:P)
Może niedługo pokażę Wam więcej zdjęć – przydałoby się chyba bo coś widzę, że ie wierzycie mi, że tak się da :P ;]
19.12.2013 – UZUPEŁNIENIE 2
Znalazłam stronę z tym domeczkiem (właściciel wynajmuje go rodzinom na wakacje) – możecie zobaczyć sobie kilka innych pomieszczeń do rzutu powyżej ;] Przypomniało mi się też, że w rzucie na dole z części salonu wydzielona jest jadalnia (chyba) albo z drugiej str. kuchni – nie pamiętam ;]
Hehe, a my ostatnio myśleliśmy nad zakupem mieszkania o powierzchni 7 metrów. I to chyba nie całych siedmiu. Ale był zbyt podłużny i się nie zdecydowaliśmy. Jakby był trochę szerszy, by dało się wydzielić ubikację koło drzwi, to pewnie byśmy wzięli. Ale tak to jednak był problem… Co prawda był to pokoik na poddaszu o wysokości 3,5m – 3m (skos), ale jednak robienie łazienki na antresoli byłoby dość kłopotliwe. Trochę żałuję, że nie wyszło. Taka przestrzeń to fantastyczne wyzwanie!
Imponujące wyzwanie!!
duzy, maly, wymarzony, a urzednik i tak nas skoryguje. dach 2 spadowy kat 40 do 45 stopni , procent zabudowy. szerokosc frontu. to domy projektuja urzednicy. a nie architekci
urzędnicy ustalają zasady, granicy, ograniczenia…. A architekt projektuje. I jeżeli architekt nie umie i/lub nie potrafi wykonać swojej roboty jak należy, to nie trzeba zwalać na urzędnika. A tak dla Twojej wiadomości – plany miejscowe, WZetki są opracowywane, między innymi, przez ludzi z uprawnieniami projektowymi. Więc jeżeli są głupie zapisy, to jest to wina nie tyle urzędnika, co tego kto sporządzał analizę.
Cheers.
Oglądam ten angielski projekt i tak się zastanawiam:
– gdzie jest w wiatrolapie miejsce na kurtki i buty? Ile osób wejdzie do takiego wiatrołapu? Jesli jednoczesnie musiałby zostać otwarte drzwi zewnętrzne i wewnętrzne to istnienie takiego pomieszczenia nie ma sensu, bo nie pełni swojej podstawowej roli: łapania zimnego wiatru
– czy dziecko w pokoju 5 m2 ma przestrzeń do rozwijania własnej osobowości, pasji i zainteresowań? Spotkania się z kolegą? Chyba, ze założymy usadowienie dziecka przed TV w salonie na całe dnie?
– aby skorzystać w ciagu dnia z toalety trzeba biegać na górę.
– gdzie jest miejsce na pralkę i powieszenie prania? W kuchni czy w salonie wiesza się pranie (jesli pralka byłaby w kuchni)?
Domek wakacyjny – ok, ale na całe życie? Oczywiście mowa o standardowej rodzinie 2+2. Bo dla dwójki ludzi oczywiście będzie wygodny, zwłaszcza po połączeniu kuchni z salonem.
Ilośc konfliktów w rodzinach jest proporcjonalna do pow. przez nią zajmowanej – kazdy człowiek ma potrzebę posiadania przestrzeni osobistej tylko dla siebie. Inaczej rodzi się w nim frustracja i agresja.
Ja jestem za budową malych domów z możliwością dalszej rozbudowy. Para po ślubie buduje mały domek, a potem dobudowuje pokoje w miare rozrastania się rodziny i jej potrzeb. Jak się okaze, że dochody nie pozwalają na dobudowanie pokoju, to nie ma co myśleć o plodzeniu potomka, bo on będzie równie kosztowny w utrzymaniu.
Problem w tym, że Polacy jak już budują dom, to ma być on na wieki. Wszędzie na świecie ludzie się przeprowadzają. Młoda para ma mały dom/mieszkanie. Przychodzą dzieci – znajduje się komfortowe większe lokum. A na emeryturze szuka się czegoś parterowego dla dwóch osób.
Owszem, alternatywą jest dom do rozbudowy, ale tylko do tego drugiego etapu – po wyjściu dzieci z domu człowiek zostaje z nadmetrażem. I znowu to samo: zamiast sprzedać i przeprowadzić się do czegoś, na swoje możliwości, siedzą ci biedni ludzie w rezydencjach ze schodami…
Taka polska specyfika.
Polacy również uważają, że dom to inwestycja. Dopóki nie zmieni się to, pozostaniemy w miejscu, które Pan opisuje.
A mi czasem wydaje się, że Ci co chcą 200m dom nie zdają sobie sprawy ile czasu trzeba poświęcić na jego utrzymanie nie tylko w czystości. Czas i pieniądze włożone w Taki dom można przeznaczyć na kreatywniejsze działania. Mały przytulny dom to jest TO! Dzieci i tak się kiedyś wyprowadzą my się zestarzejemy i już widzę 60 letnią babcię latającą z mopem po pokojach, albo jak miałam okazję się przekonać spędzającą cały czas w jednym pokoju bo nie ma siły sprzątac pozostałych i biegać po schodach. Cóż jak kto lubi…
Pani Joanno :) to zależy, zarówno mały jak i wielki dom mają swoje zalety i wady. Ja osobiście urodziem się w bloku tam miałem mnóstwo kolegów i towarzystwo, do domu przeprowadziłem się w wieku jakiś 7 lat, miałem swoje podwórko, kawałek ogródka i psa ale domek był trochę za miastem wiec wszędzie było daleko, i kolegów mało na ulicy a i po ulicy 7 latek sam nie ganiał. Tak mieszkałem do czasów studiów, gdzie zostałem zmuszony znów zamieszkać na stancji w bloku… to było straszne… zmieścić się na metrażu 3×2,5, ja przyzwyczajony do domu i przestrzeni trafiłem do mikro pokoiku…
pozniej zmieniłem go na większy, pozniej na kawalerkę, kamienice…. i wiem jedno…. na nic na swiecie nie wyobrażam sobie mieszkać w bloku całe życie, podobnie jak w domu 70-80 metrowym… miałbym wrażenie ze sciany mnie ściskają…. i wole miec mniejszy porządek, zanim wynajmę pokojówkę :) ale miec tą przestrzeń… także jestem pierwszym klientem na dom 200-300m2 :) ale to taki offtop :)
To są bardzo dobre argumenty za małym domem, a jednak mój studencki pokój 35m2 – 3,8h wymiatał i nie sposób przyznać, że do np. mojej duszy i głowy lepsza jest przestrzeń niż klitka CHOCIAŻ w opisanym przeze mnie małym angielskim domeczku czułam się również świetnie!!
Wszystko sprowadza się do tego co powiedziała moja przyjaciółka z Anglii i to było mniej więcej : “Każdy buduje taki dom na jaki go stać” – i mówię tu o pełnej świadomości SWOJEGO BUDŻETU. Czyli – jeśli masz milionowe obroty i milionowe zyski to MIEJ 1000m2 domu i 5 członkiń służby. Dlaczego nie?? Nie wszyscy są jak Stave Jobs i zadowalają się skromną willą..
Ja lubię małe metraże – ale zmyślnie urządzone. Np jeśli mały domek to kosztem salonu i kuchni – w zasadzie pozostaje nam polubić kuchnie jak w domku na prerii gdzie mieści się sfera gotowania i wypoczywania w jednym pomieszczeniu, Mnie to bardzo odpowiada – krzątanie się po kuchni i rozmowa z bliską osobą grzejącą się przy kominku np ;] Podział na salon kuchnię i jadalnię jest sztuczny moim zdaniem – jeżeli nie mamy służby. Zmiana podejścia w tej kwestii wiele ułatwia jeśli chodzi o pomieszkiwanie na niewielkiej przestrzeni. Musi być składzik koniecznie żeby w pokojach nie obijać się o niezbędne, ale jednak zawsze graty… odkurzacz np.
Można żyć samemu w mieszkaniu o pow 23 m kw (sprawdzone) – wygoda wręcz, ale takie dzielenie niewielkiej przestrzeni przyprawia mnie o zawrót głowy… Gdyby jeszcze okna były wielkie… a ścianka mobilna może by to się obroniło. Można, jak widać… a Anglicy kupują domy na pokoje ;) nie na m2 więc ;)
Nie wiem jakim cudem ten idealny angielski domek mieści takie funkcje na takim metrażu… piętro 25 m kw a 3 pokoje, łazienka i składzik. Hmmm…
Może składziku nie ma – byłam w tym domku 5 minut i mogłam ściemnić, tak czy siak pokój jest – już dorzucam zdjęcie pokoju z piętra w prawym dolnym rogu i łazienki w lewym dolnym. Oczywiście metraż jest MINIMALNY. Wielu moich inwestorów chce 1000 pomieszczeń na 10metrach i w rzeczywistości po zaprojektowaniu właśnie TAK to wygląda albo bardzo podobnie ;]
Sam jestem zwolennikiem małego, jak najtańszego w budowie i utrzymaniu domku. Nim odłożyłem budowę własnego na półkę, architekt zrobił mi projekt małego domku z poddaszem, o powierzchni ok. 75 m2.
Jeśli kogoś STAĆ na budowanie dużego, komfortowego domu, a także na jego późniejsze utrzymanie, to niech go sobie buduje do woli. Na zdrowie! Serio!
Natomiast jeśli budowa takiego dużego domu ma wyczerpać środki finansowe rodziny i wymagać wzięcia kredytu, który inwestorzy są ledwo w stanie spłacić — to gorąco odradzam taki pomysł.
Mam wrażenie, że w przypadku domu z choćby minimalnym ogrodem, przestrzeń odbiera się zupełnie inaczej, niż w bloku. No i nie widzę powodu, by rzeczywiście każdy musiał budować duży dom tylko po to, by mieć gdzie przechować kosiarkę, rower czy narty. Czy nie lepiej byłoby zbudować w tym celu schludną szopę w ogrodzie, albo nielubiany przez Panią Dyrektor garaż-blaszak? ;)